Oglądając zapowiedź Nauczycielki, od razu pomyślałam o wspaniałych Notatkach o skandalu z Cate Blanchett i Judi Dench. Jeszcze będąc nauczycielką próbowałam zrozumieć dlaczego filmowy wątek romansu starszej kobiety i nastolatka w szkolnych realiach budzi znacznie więcej emocji niż na przykład filmy o romansie starszego pedagoga i młodej uczennicy. Jest w tych opowieściach jakiś posmak zakazanego owocu, społecznego tabu i to w dodatku przesiąkniętego świadomością, że wszystko co widzimy na ekranie zmierza do nieuchronnej, końcowej katastrofy, bo chyba nie wyobrażamy sobie innego zakończenia niż wielkie bum. W Notatkach o skandalu otrzymaliśmy dogłębne studium kobiecej psychiki. Mogliśmy obserwować początek znajomości, wybuch romansy oraz wielki skandal. W Nauczycielce jest zupełnie inaczej, chociaż niby tematyka ta sama i tak dobrze wszystkim znana.
Film wyreżyserowany przez Hannah Fidell to subtelny obraz wprowadzający nas w sam środek płomiennego nauczycielsko-uczniowskiego romansu. Nie dowiadujemy się niczego o początkach znajomości pięknej anglistki Diany (Lindsay Burdge) z przystojnym Erikiem (Will Brittain). Od razu trafiamy w sam środek tego buzującego hormonami związku. Kochankowie sprawiają wrażenie idealnie wręcz dobranych i naprawdę szczęśliwych w swoim towarzystwie. Stopniowo udziela się widzom napięcie towarzyszące ciągłemu skradaniu się i strach, że zaraz zostaną złapani i surowo ukarani. Widziałam już wiele filmów o podobnej tematyce, ale muszę przyznać, że tutaj chemia między bohaterami jest niesamowita. Niemal można odczuć magnetyczne przyciąganie i migotliwe światełka zapełniające przestrzeń między dwoma ciałami udającymi w szkole, że nic ich nie łączy. Jest to z pewnością zasługa aktorów, ale i reżyserki, która skupia się nie na akcji i słowach, a na kreowaniu niepowtarzalnej (trochę pretensjonalnej, przyznaję) intymnej atmosfery.
W ogóle wszystko tu jest bardzo oszczędne, wyciszone, poetyckie i skromne w wyrazie. Podczas oglądania ciągle myślałam, że choć rzecz dzieje się w Austin w Teksasie, to mogłaby się dziać gdziekolwiek indziej. Po prostu tak dobrze jest tu oddane uczucie zakochania, podczas którego cały świat, a już na pewno inni ludzie, idą w zapomnienie, a młodzi i piękni kochankowie (w tym wypadku względnie urodziwi) przestają dostrzegać niebezpieczeństwo wykrycia ich związku. Doceniam bardzo decyzję by samego skandalu nie pokazywać. Obejrzyjcie i zobaczcie jak największa katastrofa dzieje się w rozrywanym bólem wnętrzu kobiecego serca (ale mi okruchy życia dzisiaj wychodzą).
Nauczycielka nie jest wybitnym filmem i z pewnością nie chciałabym jej drugi raz oglądać, ale jest to film wart polecenia (nie tylko widzom snującym nastoletnie fantazje o seksie z nauczycielką). Wbrew pozorom nie jest to tylko opowieść o niszczycielskiej miłości, a o załamaniu psychicznym, którego niecodzienny i nieakceptowany przez społeczeństwo wybór kochanka był jedynie skutkiem. Możemy się domyślać już na podstawie pierwszych scen, że w życiu Diany od dawna sypią się najważniejsze sprawy (ciężka choroba matki i brak kontaktu z rodziną). Związek z o wiele młodszym partnerem miał ją uratować, ale przecież od razu wiadomo, że sprawa źle się skończy.
Muszę jeszcze koniecznie wspomnieć, że warto spędzić wieczór z Nauczycielką choćby po to by zobaczyć jak dla odmiany to młody mężczyzna staje się pustym w środku, pozbawionym właściwości przedmiotem estetycznym, cieszotką do podziwiania i wzbudzającym poczucie winy ale i ekscytację sekretem.
Komentarze