Pomiń zawartość →

Miesiąc: luty 2013

Pamiętniki Carrie

Sex w wielkim mieście to jeden z najbardziej lubianych przez kobiety serial, jaki w ogóle powstał w całej historii amerykańskiej telewizji. Dzięki niemu mogliśmy po raz pierwszy zobaczyć i usłyszeć na ekranie, jak wyglądają relacje damsko-męskie z kobiecej perspektywy. W każdym odcinku poruszano jakiś nieznany do tej pory bądź wstydliwy problem. Były odcinki o wibratorach, małych członkach, niewiernych kobietach, niewiernych mężczyznach, a nawet (jeden z moich ulubionych) odcinek o depresji waginy. Bez względu jednak na to, jak ważne dla kobiet problemy ów kultowy serial poruszał, każdy chyba musiał zauważyć, że postać głównej bohaterki jest jego najsłabszą stroną. Grana przez niezbyt urodziwą (zwaną też kobietą-koniem) Sarę Jessikę Parker, Carrie Bradshaw była pretensjonalna, zmanierowana i niesamowicie irytująca. Od banalności jej myśli, wyrażanych często za pomocą wprost żenujących gier słownych, aż bolały zęby. Jej gust także pozostawiał wiele do życzenia, mimo iż media szybko okrzyknęły ją nową ikoną stylu.

Skomentuj

Drogówka

Aktorska trupa Wojtka Smarzowskiego oraz jego niebywały talent sprawiły, że z czegoś, co mogło być jedynie zlepkiem kloaczno-waginalnych dowcipów i humoru sytuacyjnego, zrobiło się coś całkiem poważnego, a nawet doniosłego. To w tym filmie, a nie w lukrowanych, sielskich i głupkowatych komediach wystąpili najlepsi polscy aktorzy, dzięki którym do drogówki z pewnością będziemy wracać jeszcze wiele lat, podobnie jak do Wesela i do Róży.

Komentarz

Zniknięcie Słonia Harukiego Murakamiego

No i stało się. Genialny japoński pewny zdobywca literackiego Nobla opublikował kolejny tom opowiadań. Jak zwykle w jego prozie wątki bardzo realistyczne, trącące nudną prozą życia, przenikają się z fantastycznymi wizjami. Fantastyka w ujęciu Murakamiego nie jest podobna do niczego innego w światowej literaturze. Każde jego słowo przesiąknięte jest dziwną mgiełką bardzo urokliwej nostalgii, której już miliony czytelników na całym świecie dały się uwieść.

Komentarz

Życie Pi wg Anga Lee

Jak tak sobie tego Pi oglądałam to pomyślałam, że Ang Lee szukał zapewne długo historii, która dawałaby mu jak najwięcej okazji na pokazanie efektów specjalnych w technologii 3D. No i wybór padł na bardzo modną kilkanaście lat temu wśród nastolatków powieść Yanna Martela pod tytułem Życie Pi. Dzieło nie jest jakimś literackim szczytem wyrafinowania, ale i tak ma znacznie więcej uroku i głębi niż film. Niestety, samymi efektami nie zrobi się dobrej historii panie Angu.

Skomentuj