Pomiń zawartość →

Czarne żagle (Black Sails)

czarny-zagielZ tym serialem cofamy się radośnie do czasów, gdy po Atlantyku piraci hulali w najlepsze. Na wstępie poznajemy wesołą gromadkę, której kapitan szuka mitycznego skarbu, czyli poluje na hiszpański galeon z ogromnymi zasobami złota. Niestety coś ciągle staje mu na drodze do zdobycia pewnej kartki, zawierającej rozkład trasy pożądanej łajby. Nie dajcie się jednak zwieść, że jest to serial o piratach i piraceniu. Wszystkie odcinki jakie obejrzałam do tej pory, rozgrywają się głównie na lądzie, lub w jego pobliżu. Piracka wyspa, pełna nie tylko rabusiów, ale także prostytutek i wszelkiego rodzaju handlarzy, to chaotyczna sceneria, po której poruszają się podobni do siebie nawzajem jak dwie krople wody bohaterowie. Bardzo szybko akcja zamienia się w typowy, przesiąknięty drobnymi spiskami i intrygami slaby dramat historyczny, momentami bardzo przypominający jakąś kiczowatą, nastoletnią fantazje erotyczną.

Pełno jest tu roznegliżowanych, opalonych przystojniaków, ganiających się po pięknej wyspie. Nie brakuje również ponętnych pań lekkich obyczajów, ocierających się nie tylko o marynarzy, ale również o siebie nawzajem. Sam główny problem, czyli pogoń za złodziejaszkiem, który ukradł odpowiednik mapy skarbów, schodzi przy tym zmysłowym zalewie na znacznie dalszy plan. W ogóle każda próba zawiązania tu jakiegoś wątku fabularnego, na przykład sprawy związane z nadciągającą w kierunku wyspy brytyjską inwazją, sprawia wrażenie wmuszanej nam na siłę. Nieciekawe to i nużące ogromnie.

Do niedawna wydawało mi się, że serial (a tym bardziej taka piracka, przygodowa produkcja) powinien służyć głównie rozrywce. Tymczasem odnoszę wrażenie, że Black Sails ktoś nakręcił tylko po to, by się nade mną pastwić. Przebrnięcie przez każdy kolejny odcinek jest dla mnie prawdziwą męką i chyba już niedługo zupełnie odpuszczę sobie tę ,,przyjemność”. Nie mam tu na czym naprawdę zawiesić uwagi. Wszystko wydaje się takie miałkie, płytkie i tanie. Naprawdę współczuję aktorom, którzy muszą wygłaszać wszystkie te durne kwestie i biegać pod tym prażącym słońcem (Boziu, mam nadzieję, że używają filtrów słonecznych!). W dodatku każdy z nich desperacko potrzebuje mydła i szamponu. To zdecydowanie kwestie higieniczne, ale również kiczowate stroje i dekoracje, sprawiają, że Czarne żagle są dla mnie estetycznie nie do zniesienia.

Jest jednak jedna rzecz, która udała się w tym serialu. Jest nią przepiękna czołówka. Muzyka i czarno-biała stylistyka tych kadrów zapowiadają coś znacznie lepszego niż to, co pojawia się po początkowych napisach. Szczerze wam radzę: włączcie sobie Black Sails, obejrzyjcie czołówkę i wyłączcie zanim porazi was głupota tego serialu.

Opublikowano w Seriale

3 komentarze

  1. nnneeexxxt nnneeexxxt

    -chyba oglądamy dwa różne seriale ;) Ja uważam, że jest naprawde niezły, bardzo realistyczny a główne postacie na pewno nie są „wszyscy tacy sami” – jak dla mnie jak na dzień dzisiejszy nalepszy serial tego przedwiośnia.

  2. jungli jungli

    neeeeeeeexxxxxxxttttt,

    Ogladamy ten sam serial, przynajmniej ja ogladam jeszcze (chyba sila rozpedu.) Cukierkowate postaci, duzo golizny (ta zawsze sie oglada) i… no wlasnie i? klimat fajny, to fakt, otoka serialu – kapitalna, a reszta to klepy. Siadam, wlaczam i widze czolowke, ktora jako zywo przypomina mi mlode lata i bodaj program Morze, transmitowany na jedynce? ech, kolejny tematycznie swietny spaprany juz na starcie przez wypacykowanych wymoczkow, gole dupy i brak akcji, ot co. Niestety do kasacji z mojej listy seriali na ten sezon.

  3. […] nawet udział samego wielkiego Johna Malkovicha. Oczywiście produkcji nie pomagają nawiązania do Black Sails, których zwyczajnie jest zbyt wiele, by mówić o przypadku. Coś czuję, że Crossbones to jeden […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *