Pomiń zawartość →

Tag: Udo Kier

American Animals

Za sprawą dobrej obsady i obiecujących zapowiedzi, zapewne wielu z was obejrzało już ten film i jest szczerze rozczarowanych. Powiedzmy, że do najbardziej pasjonujących to ten obraz nie należy. Podczas oglądania byłam często znudzona lub zirytowana zachowaniem bohaterów. Jak na historię opowiadającą o głośnym rabunku, bardzo tu mało prawdziwej kryminalnej akcji. Do tego bohaterowie jacyś tacy do bólu pospolici, o mało urodziwych twarzach i mętnych motywacjach. Ale wiecie co? To prawdopodobnie jeden z najlepszych filmów o współczesnej Ameryce, jakie ostatnio powstały, a do tego bardzo prawdziwy. Postaci nudzą, bo bardzo przypominają oryginały, irytują, bo mają autentyczne emocje (głównie lęk, wahanie, pychę, brawurę, głupotę), a cała ta historia głęboko zapada w pamięć prawdopodobnie dlatego, że mogłaby się przydarzyć dowolnej grupce amerykańskich studentów, przekonanych o tym, że są wyjątkowi i czeka ich pasjonująca przyszłość.

Skomentuj

Nimfomanka – Część II

Druga część Nimfomanki to kontynuacja rozmowy Joe z Seligmanem na temat jej erotycznej podróży przez życie. Dowiadujemy się między innymi jak dalej wyglądał związek z Jerome’m, skomplikowane macierzyństwo oraz fizyczne skutki uboczne intensywnej eksploatacji narządów płciowych. Jest barwnie, ekscytująco, a momentami nawet przerażająco. Przyznam szczerze, że aż takich wrażeń się nie spodziewałam. Siedzi sobie człowiek w kinie i ogląda najintymniejsze sceny w swoim życiu i to w ciemności z obcymi ludźmi siedzącymi obok w kinie. Ta intymność (zwierzeń i zbliżeń) te niesamowite pokłady szczerości, to coś bardziej wstrząsającego niż porno wyuzdanie, jakiego spodziewali się w większości widzowie. Z widokiem kopulujących ciał można sobie poradzić znacznie łatwiej niż ze świadomością co ich do tej kopulacji doprowadziło, oraz że pod tą jasną różową skórą jest bardzo cierpiąca istota. Druga część Nimfomanki to pod tym względem prawdziwe wyzwanie.

Skomentuj

Nimfomanka – Część I

Na Nimfomankę Larsa von Triera warto wybrać się choćby po to, by przypomnieć sobie jak wyglądają tłumy w kolejce do kinowej kasy oraz szczelnie zapełniona sala projekcyjna. Czegoś takiego już dawno nie widziałam. Kolejnym ewenementem jest też fakt, że wszyscy wychodzący z dwugodzinnego seansu mieli uśmiechy na twarzach, ku zaskoczeniu kolejnych czekających widzów, którzy chyba spodziewali się oburzenia i zgorszenia. Nimfomanka nie gorszy, za to w wielu momentach usłyszeć można szczery śmiech na sali (i nie mam na myśli rechotu z zażenowania czy szyderstwa). Owszem, jest sporo seksu, wiele (acz nieokazałych) piersi i zbliżeń na męskie genitalia, jednak ja zapamiętałam głównie subtelną poetycką aurę, ciepłą, zaciszną, senną atmosferę oraz mocne akcenty muzyczne. No i prawie tyle samo co o seksie dowiedzieć się można również o wędkarstwie, czego zupełnie się nie spodziewałam. Bardzo pozytywne zaskoczenie.

3 komentarze