Jak dowiadujemy się z napisów przed każdym odcinkiem tego serialu, jest to dość luźna wersja prawdziwych wydarzeń, ale znajomość faktów nie jest jakoś szczególnie konieczna do tego, by dobrze się bawić przy tym całkiem udanym netfilxowym show. O pierwowzorze głównej bohaterki, Sophii Amoruso, założycielce odnoszącego wielkie sukcesu sklepu z odzieżą vintage, który ostatnio spektakularnie splajtował, poczytałam sobie dopiero po ostatnim odcinku i wcale nie czuję, żebym coś na tym straciła. Jedno jest pewne: jeśli oryginał jest w jakikolwiek sposób podobny do Nasty Gal z serialu, to osobiście nie chciałabym mieć z tą osobą nic wspólnego.
SkomentujTag: San Francisco
Wydane właśnie przez wydawnictwo Rozpisani.pl wznowienie wspomnień polskiego fotografa to, zwłaszcza dla młodszych czytelników, niepowtarzalna szansa na posmakowanie niezwykłej atmosfery lat 70-tych w USA. Marek Majewski wyjechał z polski jako młody absolwent ASP, który co prawda miał na koncie pewne sukcesy (pracował dla czasopisma Jazz), ale marzyła mu się nieograniczona wolność w amerykańskim stylu. Książka jest zapisem tego, co działo się w jego życiu w latach 1975-85, kiedy to z pomocą wujka udało mu się po długich staraniach przeprowadzić do Kalifornii.
2 komentarzeMoże nie wszyscy wiedzą, ale jest taki serial pt. Forever, który właśnie miał swój finał, a na kontynuację się nie zanosi. Otóż głównym bohaterem tego serialu jest dwustuletni Henry Morgan, który na skutek śmierci klinicznej w wodzie stał się nieśmiertelny. Żyje sobie teraz w Nowym Jorku i wspomina przeszłość, zastanawiając się jednocześnie czy może sobie jeszcze pozwolić na miłość. Forever to niezbyt oryginalny, ale miły w oglądaniu, taki ciepły serial z sympatycznymi aktorami. Dlaczego tutaj o nim pisze? Ponieważ Wiek Adaline jest dokładnie o tym samym. Oprócz tego, że bohaterką jest kobieta i rzecz dzieje się w San Francisco, to wszystko jest identycznie jak w Foreverze. Te dwie produkcje są do siebie tak podobne jak Jeziorak do The Killing i może dlatego tak bardzo bardzo mi się dłużył i nużył seans. W końcu wszystko to już widziałam. A może chodzi o to, że jednak Blake Lively nie jest na tyle dobrą aktorką żeby pociągnąć całą fabułę.
Komentarz