Serial Westworld na początku nie robił na mnie wielkiego wrażenia. Ciężko mi się wchodziło w tę opowieść, prawdopodobnie dlatego, że dużo ostatnio mamy produkcji w tym klimacie z Ex Machina, Automata i Morgan na czele. Zastanawianie się nad istotną naszego człowieczeństwa, źródłem duszy i zasadnością rozróżnienia pomiędzy inteligencję prawdziwą i sztuczną, zdaje się być jednym z objawów ludzkości w kryzysie, bądź na progu czegoś zupełnie nowego. Nie wydawało mi się by kolejna wysokobudżetowa amerykańska produkcja serialowa miała coś ciekawego w tym względzie do powiedzenia, a jednak. Po lekkiej nudzie pierwszych trzech odcinków, na ekranie zaczęły się dziać rzeczy niezwykłe, a wypowiedzi niektórych postaci niepokojąca zdają się przypominać filozofowanie całkiem na poważnie. Możliwe też, że nie zaprzestałam oglądania dlatego, że w odpowiednim czasie obejrzałam wersję filmową tej historii. Zasiadłam ironicznie i trochę dla śmiechu, a jednak na koniec musiałam przyznać, że ta opowieść ma wielki potencjał, który po latach w serial został fantastycznie wykorzystany. Zapewniam, że naprawdę docenicie to co dostaliście w tym roku, choćby przez porównanie tego jak science-fiction wyglądało kilka dekad temu.
4 komentarzeTag: Rodrigo Santoro
Zmożona długotrwałym chorowaniem, od wielu dni zmasakrowana przez katar i inne grypowe dolegliwości, postanowiłam poprawić sobie humor lekkim i zabawnym seansem. To się udało tylko połowicznie, bo Focus to komedia taka trochę na siłę i jakby niedokończona. Dowcip jest, ale trochę za mało i jakiś taki dziwny. Romans, jak najbardziej, tyle że co to za miłość, gdy ktoś jest aż tak zimnym draniem jak postać Willa Smitha, a my do końca nie wiemy co było naprawdę, a co na niby. Wszystko to jednak nic przy brakach scenariuszowych, przez które zamiast filmu oglądamy praktycznie bardzo długi teledysk, do którego tylko gdzieniegdzie powstawiano dialogowe przerywniki.
Komentarz