Pomiń zawartość →

Tag: Radio Armageddon

Jakub Żulczyk, Wzgórze psów

Do twórczości Jakuba Żulczyka mam bardzo szczególny stosunek, gdyż jako jego równolatka uważam, że wyjątkowo trafnie udaje mu się oddać właściwe naszemu pokoleniu spojrzenie na świat. Choć z bohaterami jego książek nie mam nic wspólnego (może poza pochodzeniem właśnie z takiego miasteczka jak opisany we Wzgórzu psów Zybork) to jednak z każdej strony tych powieści emanuje prawda o dorastaniu w latach 90-tych i słodko-gorzka tęsknota za tymi kiczowatymi czasami i żenującymi zachowaniami naszych lat młodzieńczych. Nie trzeba pić, palić czy się narkotyzować, by tak jak nasi przewodnicy po tych literackich światach dostrzegać brud i zgniliznę otaczającej nas rzeczywistości i cieszę się, że powstają książki takie jak ta, które dokumentują ten stan rzeczy. Przyznam się może jeszcze na wstępie, że, podobnie jak wielu wiernych (choć nie bezkrytycznych) czytelników Żulczyka, w każdej jego następnej książce szukam śladów Radia Armageddon, mając równocześnie świadomość, że do tego czytelniczego trzęsienia ziemi nie ma powrotu. Niezmiennie jednak lekturom towarzyszy podobne jak przed laty wrażenie, że autor chce widzieć rzeczywistość taką, jaka jest i jest ze swoimi czytelnikami bardzo szczery w jej opisywaniu. Nigdzie indziej nie spotkałam się z podobną szczerością, choć mam już spore czytelnicze doświadczenie, i co więcej, doceniają ją też bardzo młodzi czytelnicy, a ich, jak wiadomo najtrudniej wywieźć w pole.

Skomentuj

Przemyślenia na temat przedstawienia Radia Armageddon. Transmisja we Wrocławskim Teatrze Współczesnym

Zazwyczaj nie podejmuję się wyrażania swoich opinii na temat sztuk teatralnych, ponieważ zwyczajnie na ich recenzjowaniu się nie znam i nie chciałabym rozeźlić tych, którzy się znają i robią to lepiej ode mnie. Jeśli chodzi o teatr, to zwykle wiem tylko, czy mi się podobało, czy nie i nie staram się tego uzasadniać. Chociaż jestem taką teatralną ignorantką, to do teatru chadzam chętnie, a czasem nawet, jak w tym przypadku, jestem gotowa przejechać pół Polski, by zobaczyć coś, co wzbudziło moją ciekawość.

Skomentuj

Wiosna życia Artura Kosiorowskiego

Wiosna życia to autobiograficzna powieść Artura Kosiorowskiego, opowiadająca, jak można się domyślać po tytule, o czasach jego młodości. Nie znajdziecie tu zamierzchłej historii, ponieważ autor jest trzydziestolatkiem więc dla jego (i moich) rówieśników, będą to sprawy znajome, a przynajmniej tak by się mogło na początku wydawać. Wiosna życia to powieść drogi, którą chętniej niż powieścią nazwałabym po prostu wspomnieniami lub pamiętnikiem z okresu dorastania. Jak można się zorientować po przedmowie, fabularyzacji poszczególnych wątków jest tu raczej niewiele. Dostajemy czyste, powiedzieć by można nawet, że surowe, życie. Czytając ten utwór nie obcujemy z wielką sztuką, ale za to z wielkim i ważnym okresem w historii osób urodzonych w roku 1983.

Skomentuj