Film, choć niewiele o nim wiedziałam i niewiele się spodziewałam, zaintrygował mnie samym trailerem, a w trakcie seansu okazało się, że jest zaskakująco błyskotliwy, oryginalny i klimatyczny. Niby prosta historia, ale opowiedziana z wyczuciem, pełna niuansów i sugestii, no i z umiarem. To jedna z tych fabuł, w którą wchodzi się powoli, z pozoru typowa i nudna, ale po godzinie widz odkrywa, że siedzi na skraju fotela, obgryza paznokcie i czeka co będzie dalej. W dodatku film daje do myślenia i wywołuje ten stan, który jako widzka, lubię najbardziej, czyli poczucie żalu, że to już koniec, wynikające z tego, że tak dobrze poczuliśmy się w przedstawionym na ekranie świecie. A jaki to świat? Przede wszystkim taki, w którym ludzie kochają dobrą literaturę, czyli znów coś w sam raz dla moli książkowych.
SkomentujTag: pisarz
To już drugi tom bardzo specyficznej autobiografii norweskiego pisarza i ogromną radością napawa mnie fakt, że przed nami jeszcze cztery części. Czytanie Knausgårda to dla mnie prawdziwe święto, czysta radość, w którą zagłębiam się kompulsywnie, zapominając przy tym o wszystkim innym. Uwielbiam to, w jaki sposób autor wprowadza nas do swojego świata, zalewa strumieniem prozaicznych czynności domowych, od których mózg umiera, a potem od niechcenia serwuje nam rozważania filozoficzne, akademicką rozprawę o literaturze i sztuce lub oznajmia, że świętość katolicka jest jego ideałem. Pozornie bez filtra i bez zahamowań, a jednak też bez wzbudzania u czytelników poczucia zażenowania i absolutnie bez ironii. Na poważnie, najprościej jak się da, Knausgård wychodzi nam na spotkanie, a raczej pozwala siebie spotkać i poznać. Dla mnie bohater Mojej walki jest prawdziwszy niż ludzie, których znam osobiście i naprawdę niewiele mnie obchodzi czy sam pisarz jest w rzeczywistości właśnie taki jak się przedstawia (choć nie mam powodów sądzić by było inaczej).
Skomentuj