Jeśli macie zimą obejrzeć tylko jeden serial, to zdecydowanie powinien to być właśnie ten. Nie jest może aż tak genialnie, fantastycznie i niesamowicie jak się zapowiadało, ale to i tak kawał znakomitej roboty, którego Steven Knight nie musi się wstydzić. Nie ukrywam, że oglądam Tabu głównie ze względu na Toma Hardy’ego. Jeśli chodzi o tego aktora, to nie jestem w ogóle obiektywna i jakoś mi to nie przeszkadza. Jak dla mnie, to mógłby on siedzieć na stołku i przez sześć godzin czytać książkę telefoniczną, a i tak byłby to lepsze show niż większość tego, co mamy w kinie i telewizji. Tabu to wspólne dzieło aktora i jego ojca, Chipsa Hardy’ego. Serial pokazuje, że Tom ma nie tylko demoniczną ekspresję twarzy (dzięki której tak dobrze odgrywa szaleńców) ale i bardzo mroczną wyobraźnię.
5 komentarzyTag: Oona Chaplin
Oto kolejna gratka dla wielbicieli stylowych brytyjskim miniserii. Choć Karmazynowe pole nie jest może jakoś szczególnie oryginalne pod względem fabularnym, to jednak widz może czerpać ogromną przyjemność z bardzo solidnie, skrupulatnie i cierpliwie budowanego splotu wątków, a do tego z niesamowicie pięknych zdjęć, drobiazgowo oddanych realiów historycznych, w tym również kostiumów, a także ze znakomitego aktorstwa. W dodatku serial ma znaczący walor edukacyjny, gdyż opowiada o pierwszej wojnie światowej, która wcale nie tak często gości na naszych ekranach.
SkomentujDates to tylko kilka odcinków, ale ile radości. Jak tylko obejrzałam pierwszy epizod, nie mogłam przestać myśleć o tej intrygującej fabule i od razu pochłonęłam cały sezon. Uwielbiam takie nieodkryte rarytasy z nieodległej telewizyjnej przeszłości. Zapewniam, że ta produkcja naprawdę daje do myślenia, choć jest to zdecydowanie coś dla nieco starszych i bardziej doświadczonych widzów, w wieku serialowych bohaterów, czyli trzydziestokilkulatków. Patrząc na perypetie tych delikwentów, którzy przeżywają całą serię przyjemnych, ale i koszmarnych niespodzianek na pierwszych randkach, pomyślicie z ulgą, że jednak bycie w stałym związku, zwalniające poniekąd pary z wysilania się na krępujące starania w restauracji, ma także swoje zalety. Choć może się mylę, odnoszę to za bardzo do siebie, gdyż ja naprawdę randkowiczom współczułam. Może niejeden i niejedna z was zwróci przede wszystkim uwagę na magię pierwszych spotkań, niezwykłą chemię początku miłości, puszczając w niepamięć durne teksty partnera, krępujące pytania o życie osobiste i uwagi na temat powierzchowności osoby, z którą ktoś się umówił.
KomentarzWcale, no dosłownie ani trochę, nie przeszkadza mi to, że wszystkie ekranizacje książek Nicholasa Sparksa są o tym samym. Zarówno Najdłuższa podróż jak i Pamiętnik czy Wciąż ją kocham, pokazują widzom jak to przyjemnie być w długim, fajnym, normalnym i szczęśliwym związku. Osobiście nie mam nic przeciwko, sama jestem w takim związku i polecam. Jedynie osoby, które mają problemy ze znalezieniem drugiej połowy czy ewentualnie widzowie chcący obejrzeć wreszcie coś oryginalnego, mogą się poczuć seansem lekko sfrustrowani. Ale to w końcu mniejszość, prawda? :)
SkomentujWhite Christmas, pomimo pozornie świątecznego charakteru, wcale nie są ciepłą, rodzinną opowieścią. Jak zwykle w przypadku serii Black Mirror, otrzymujemy zamkniętą filmową opowieść o bardzo ponurym futurystycznym przesłaniu. Ten odcinek jest moim zdaniem jednym z najlepszych, ponieważ do świąt nawiązuje naprawdę subtelnie, a za to niesamowitych wynalazków z przyszłości jest tu co niemiara. Zapewniam, że radości z oglądania nie psuje nawet głupkowata twarz Jona Hamma (której jednak daleko do głupkowatości Bradleya Coopera, to mu trzeba przyznać). Każdy pesymista, który tak jak ja nie patrzy w przyszłość z obawą, a z mroczną pewnością, że będzie źle i coraz gorzej, z pewnością poczuje się usatysfakcjonowany odcinkiem świątecznym.
5 komentarzy