Pomiń zawartość →

Tag: Michael Caine

Młodość

Wczoraj jak nigdy czułam się przygotowana do seansu kinowego, gdyż nie tylko obejrzałam poprzedni film Paulo Sorrentino Wielkie piękno, ale także niedawno skończyłam ponowną lekturę Czarodziejskiej góry Tomasza Manna, której akcja także rozgrywa się w szwajcarskim kurorcie. Po kilku minutach filmu jednak wiedziałam, że nic nie mogło mnie przygotować na taką dawkę pozytywnych wrażeń wizualnych. Prawie każda minuta tego filmu jest absurdalnie piękna, niemal balansując na granicy kiczu. Nie ma tu tradycyjnej fabuły, otrzymujemy raczej ciąg luźno powiązanych scen dziwnie ilustrowanych muzyką i dość oszczędnie wzbogaconych dialogami, jednak całemu widowisku towarzyszy przejmujące poczucie szczęścia. Choć wiele osób uważa ten film za patetyczny, efekciarski i pretensjonalny (rzeczywiście jest niemożebnie wiele nawiązań do niezliczonych filmowych arcydzieł wielkich mistrzów) to ja jednak dałam się uwieźć prawie zupełnie. Gdyby nie końcowa scena, uważałabym, że trafiłam na film totalny, absolutnie idealny. No ale niestety, aż tak muzykalna (odporna) nie jestem.

3 komentarze

Kingsman: Tajne służby

Sam pomysł na film bardzo mi się podobał, ale wykonanie już mniej. Super, że ktoś postanowił nakręcić taką zakręconą parodię filmów szpiegowskich z przygodami Jamesa Bonda na czele. Jest w tym dużo lekkości, ironicznego poczucia humoru i gładkiego stylu przerysowanych postaci. Niestety całość jest jakaś miałka i nie wywiera większego wrażenia. Na koniec wydawało mi się, że właściwa akcja nawet na dobre się nie rozpoczęła, albo że wycięto kilka kluczowych dla fabuły fragmentów. Może nie powinno mnie to dziwić, bo w sumie Kingsman to taka hybryda: trochę pastisz Bonda (coś dla starszych widzów, którzy klasyki już widzieli), a trochę lekka rozrywka dla ewidentnie nastoletniej widowni (bardzo młody bohater i grube żarty).

2 komentarze

Eliza Graves (Stonehearst Asylum)

Eliza Graves to jeden z tych filmów, o których zapomina się bardzo szybko. Niby wszystko jest tu w porządku, mamy lekko horrorowy gotycki klimat, wyraziste postaci i zaskakującą intrygę, ale jakoś podczas oglądania nie można pozbyć się wrażenia, że gdzieś już to wszystko widzieliśmy (i nie napiszę wcale, w którym filmie z Di Caprio, żeby nikomu nie psuć niespodzianki), że słyszeliśmy wszystkie te banalne frazy i poznaliśmy już te typy postaci. Gdyby był to pierwszy film o chorobach psychicznych, który widziałam w życiu, to prawdopodobnie by mnie zachwycił. Niestety nie był, a po seansie pozostało mi przykre uczucie zawodu, że Lot nad kukułczym gniazdem to to nie jest i tyle.

Komentarz

Interstellar

Jak ktoś chce się czepić, to się czepi. Ja też mogłabym ponarzekać na wiele rzeczy w tym filmie, jak się zapewne domyślacie, byłby to głównie udział Matthew McConaughey, wcielającego się w rolę ratującego świat pilota statku kosmicznego. Nie będę jednak aż taką marudą, która doszukuje się w naprawdę dobrym filmie dziur na siłę. Interstellar może i składa się klisz i schematów, może i naprawdę większość kwestii to banały godne Coelho, ale trudno zaprzeczyć, że film jest wciągający, wyczerpujący emocjonalnie i daje do myślenia (choć zapewne wynikiem rozmyślań widzów po seansie jest pojawiający się po dwóch nieprzespanych nocach wniosek, że to się wszystko kupy nie trzyma). Jeśli podobała się wam Incepcja, to tym filmem Nolana będziecie zachwyceni.

Komentarz