Pomiń zawartość →

Tag: MI5

Nowe seriale, które oglądam (Dom z papieru, Barry, Loaded, Killing Eve)

Choć jeszcze nie dobrnęłam do końca żadnego z tych seriali, wszystkie bardzo mnie wciągnęły i naprawdę się cieszę z wielkiego urodzaju produkcji tej wiosny. Może akurat szukacie czegoś dobrego na wieczór, a nie chce wam się spędzać godzin na oglądaniu nie do końca udanych pilotów. Jeśli tak, to podsuwam mój wybór czterech najciekawszych nowych produkcji serialowych.

2 komentarze

The Night Manager

Prawdopodobnie narażę się teraz ogromnej masie fanek Toma Hiddlestona i wielbicielom Nocnego Ciecia, ale ten serial zmęczył mnie jak mało który. Naprawdę starałam się nie uprzedzać, nie zniechęcać tym, że gra tu Tom (choć nie rozumiem jego fenomenu zupełnie, chyba mam coś z oczami, bo nie widzę żadnej magii w tym uśmiechu, który tak działa na widzki), ale każdy kolejny odcinek był dla mnie coraz większą męką. Zwyczajnie miałam wrażenie, że oglądam bardzo słabego Bonda, rozciągniętego na wiele boleśnie nudnych godzin. I nie obchodzi mnie, że wszyscy zaprzeczają, bo od pierwszych sekund widać, że ta produkcja jest częścią kampanii, mającej uczynić z Toma H. kolejne wcielenie Agenta 007. Tak jak najlepszy agent Jej Królewskiej Mości, grany przez niego bohater pełni rolę samotnego wojownika w walce z upersonifikowanym w postaci handlarza bronią całym złem tego świata. Tak jak Bond przechadza się też w dobrze skrojonych garniturach i uwodzi piękne kobiety, które mdleją na sam jego widok. Podobny jest też kompletny brak realizmu, zwłaszcza naiwność zbira, który potrafi człowieka prześwietlić, ale już nagrać czy podsłuchać to już nie, nawet gdy ten łasi się na jego kobietę. Oczywiście podobieństw jest tyle, że mogłabym prowadzić tę wyliczankę w nieskończoność, ale napiszę może jeszcze tylko, że mnie osobiście przeszkadzała najbardziej bombastyczna czołówka i irytujący motyw muzyczny (normalnie brakowało wyjącej w tle Tiny Turner czy Adele).

Skomentuj

London Spy

Aby dotrwać do ostatniego odcinka tego dramatu szpiegowskiego, trzeba przede wszystkim mieć dużą odporność/tolerancję na stereotypowo nakreślone klimaty LGBT, lubić brytyjski styl i wprost wielbić Bena Whishawa. Oczywiście z tego wszystkiego, to ostatnie ma tu decydujące znaczenie gdyż twarz tego aktora (i to w dużym zbliżeniu) atakuje nas z ekranu przez dwie trzecie czasu seansowego. Danny, grany przez niego bohater, zamyśla się, spaceruje, kocha, wzdycha i wspomina, a wszystko to w takim nadmiarze i z taką egzaltacją, że zaczynamy wątpić w jego talent, sprawiający, że nie ma praktycznie ostatnio brytyjskiej produkcji filmowej czy telewizyjnej, która by się bez niego obyła. Czujcie się ostrzeżeni.

Skomentuj

Spectre

Po wyjściu z kina nie czułam, że moje poświęcenie, czyli siedzenie do północy na seansie, to był stracony czas, ale zdecydowanie zachwytów też nie było. Naprawdę nie zdziwiłam się, że kilku osobom zdarzyło się wyjść z sali i już nie wrócić. Nie jest to żadna sensacja, nie ma na co się nakręcać. Bond jak zwykle robi za słup reklamowy dla dóbr luksusowych, uprawia smutny seks z nowo poznanymi kobietami, a w przerwach ratuje świat. Zmienia się tylko to, że (jak na mój gust) mówi coraz mniej. Mimo tego jest bardziej ludzki, a jego przeciwnicy coraz bardziej karykaturalni. No, ale jak zwykle w przypadku tej serii, trzeba albo się pogodzić z tym, że to kicz, umowność, ironia i emanacja współczesnych trendów, albo zwyczajnie sobie odpuścić. Spectre nie da się oglądać na poważnie.

Skomentuj

Kryptonim U.N.C.L.E.

Wreszcie trafiłam na coś sympatycznego, z wartką akcją i barwnymi postaciami. Kryptonim U.N.C.L.E. to naprawdę udana i bardzo stylowa przeróbka serialu z lat 60-tych, która jest świetną przeciwwagą dla zacnego, ale jakże poważnego i patetycznego kina szpiegowskiego reprezentowanego przez serię z Bondem. Tutaj jest lekko, zabawnie, dostajemy pastisz na całego i bawimy się świetnie. Ten film nie ma większych ambicji, w jego bezpretensjonalnym uroku jest coś bardzo ujmującego, choć przyznam, że momentami nieco niepokoił mnie poziom prezentowanego humoru. Głębia nazistowskich zbrodni, eksperymenty medyczne w obozach koncentracyjnych czy konstrukcja bomby atomowej jakoś nijak się mają do gładkiej i lśniącej powierzchni fabuły. Ale wiecie, czepiam się, bo tak naprawdę nie mam poczucia humoru:)

2 komentarze