Pomiń zawartość →

Tag: J.K. Simmons

Counterpart, Downsizing i Morderstwo w Orient Expressie, czyli o produkcjach, które zawiodły

Oczywiście jest to wyłącznie mój sugestywny punkt widzenia i kwestia mojego (pewno niezbyt dobrego) gustu do filmów i seriali, ale wymienione w tytule pozycje uważam za najbardziej zawodzące nadzieje widzów w ostatnim czasie. Tyle czekania i nadziei, znakomite zapowiedzi, świetne aktorstwo i ogólnie top topów miał być, a wyszła nuda, dziwność i sztuczność. Są oczywiście fani, których Counterpart z odcinka na odcinek napawa zachwytem lub osoby, które obejrzały już Morderstwo w Orient Expressie z dziesięć razy, ale ja zdecydowanie do tego grona nie należę, choć zapewniam, że bym chciała. Cóż poradzić jednak, gdy człowiek podczas oglądania czuje zamiast ekscytacji senność, ewentualnie poirytowanie?:(

Komentarz

La La Land

Patrzę i nie wierzę. Wszyscy zgodni w zachwytach nad nowym filmem Damiena Chazelle’a, każdemu się podobało. Jest uroczo, wzruszająco, no niesamowicie po prostu. W dodatku ten niedawny wysyp nagród zwiastujący ogromny oscarowy triumf. Jakbym nie lubiła musicali, Emmy Stone i całego słonecznego Los Angeles, i tak trzeba było na film pójść, żeby zobaczyć o co tyle szumu. Obejrzałam, doceniam wielką pracę włożoną w to widowisko, ale jakiegoś szczególnego zachwytu nie jestem z siebie w stanie wykrzesać. Coś jest ze mną nie tego, z pewnością umknęła mi cała magia, ale zwyczajnie tego nie czuję, wręcz nudziłam się w niektórych momentach, a finałowym zabiegiem byłam nawet jakoś rozczarowana. Dziwię się teraz sama sobie, bo przecież Whiplash mi się podobał bardzo (spać przez niego w nocy nie mogłam, wstrząsnął mną dosłownie), a La La Land to takie sympatyczne ciepłe kluchy.

3 komentarze

Terminator: Genisys

W przeciwieństwie do wielu wybrednych widzów i krytyków (wiecie, tych co się znają na rzeczy) spędziłam wczoraj bardzo miły wieczór w kinie na piątej części Terminatora. Mimo kilku mankamentów takich jak obsada, czy brak logiki, ubawiłam się przednio, co nie znaczy wcale, że chciałabym to powtórzyć. Genisys to zdecydowanie rozrywka na jeden raz, ale naprawdę warto się jej oddać. Jest to swoisty hołd oddany pierwszym dwóm częściom kultowej sagi, mimo spektakularnych efektów i olbrzymich pieniędzy wydanych na produkcję, nie mogący i nawet nie próbujący równać się z poprzednikami. Swoją drogą nawet trochę szkoda, że nie postawiono sobie poprzeczki wyżej, może wtedy efekt byłby jeszcze lepszy.

Skomentuj

Whiplash

Ten film to czysta, ekstatyczna radość z oglądania! Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, że mógłby się komuś nie spodobać. Dla mnie każda minuta tego muzycznego widowiska była pasjonująca, a przy scenie finałowej spociłam się i zdenerwowałam jak jeszcze nigdy chyba (z napięcia mięśni spala się tyle kalorii, że to pewno najlepszy film odchudzający). Od lat mam słabość do tzw. filmów motywujących, czyli o wariatach i pasjonatach, którzy opętani manią perfekcji w swojej dziedzinie, poświęcają wybranemu celowi całe życie i każdą myśl. Whiplash z pewnością znajdzie się na szczycie moich ulubionych pozycji tego rodzaju, zaraz obok Diabeł ubiera się u Prady, Peaceful Warrior i Zapaśnika. Jestem pewna, że zapoznanie się z morderczymi zmaganiami młodego perkusisty sprawi, że niejeden leń zastanowi się nad swoim życiem i weźmie ostro do roboty (ja na pewno).

Komentarz