Pomiń zawartość →

Tag: Ian McKellen

Piękna i Bestia

Doczekaliśmy się! Już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz aż tak się emocjonowałam wyjściem do kina. A zaraz, pamiętam. Było to jakieś dwadzieścia lat temu, kiedy w podstawówce wyszliśmy z całą klasą i panią wychowawczynią na seans animowanej Pięknej i Bestii do kina. Cóż to były za emocje! Od razu zakochałam się w tym magicznym świecie podzielonym na przytulne prowincjonalne miasteczko i zimowy las z zamkiem Bestii w środku. Dzięki tegorocznej produkcji wróciły wszystkie te wspomnienia, co oznacza, że zarówno Bill Condon, jak i specjaliści od efektów specjalnych, charakteryzacji i kostiumów, a przede wszystkim osoby odpowiedzialne za ścieżkę dźwiękową, naprawdę wykonali kawał porządnej roboty. Wzbraniałabym się tylko przed stwierdzeniem, że jest to film dla dzieci. Powiedzmy sobie szczerze, że największą kasę zarobi się w tym przypadku na nostalgii trzydziestolatków, którzy w pierwszej kolejności pomaszerują do kin, zabierając ze sobą może dla niepoznaki jakieś maluchy. Na wczorajszym seansie nie było zresztą na sali ani jednego dziecka, za to cała armia ludzi w moim mniej więcej wieku, którzy mimo niesprzyjającej pogody i późnej pory, zdecydowali się na jedyny tego dnia pokaz bez polskiego dubbingu. Oczywiście, tylko taką wersję polecam (bo kto z własnej woli pozbawi się przyjemności słuchania miękkiego głosy Emmy Thompson?).

4 komentarze

Mr. Holmes

Kino szlachetne, bezpretensjonalne, wzruszające i inteligentne. Nieczęsto zdarza się taka gratka jak Mr. Holmes, dlatego tych, którzy jeszcze nie widzieli, zachęcam do tego by na chwilę zwolnili (najlepiej w niedzielny wieczór), wyrzucili na jakiś czas z pamięci przebojowych Sherlocków z brytyjskiego i amerykańskiego serialu (Sherlock, Elementary) i poznali leciwego pana Holmesa. Zamiast legendarnego bohatera literackiego, mitu i brytyjskiej instytucji, Bill Condon pozwala nam na spotkanie z prawdziwym człowiekiem. Grany przez Iana McKellena Holmes jest pełen wad, ale nadal nie brakuje mu przenikliwej inteligencji, dociekliwości czy logiki. No i ma już 93 lata!

Skomentuj

Hobbit: Pustkowie Smauga

W ciągu 2 godzin i 40 minut tego filmu nieskończoną ilość razy moje powieki opadały w sennym otępieniu, ale dzielnie walczyłam o to by dotrwać do końca drugiego Hobbita. Nie była to łatwa walka (to kino familijne, ale prawdę mówiąc nie wiem jak młodsi widzowie dają radę) ponieważ Peter Jackson bardzo się postarał o to by zamęczyć i skonfundować widzów dłużyznami i całymi wątkami, których na darmo szukać w wersji książkowej. Wciąż intensywnie myślę, co mogłoby uratować ten film bez jakiejkolwiek kompozycji czy logiki i doszłam do wniosku, że to zwyczajnie nie powinien być film tylko muzyczno-filmowe impresje jedynie zainspirowane Tolkienem. Gdyby coś takiego widniało na plakatach, nie czułabym się aż tak bardzo zawiedziona.

2 komentarze

Hobbit

Jeszcze przed obejrzeniem pierwszej części kolejnej tolkienowskiej trylogii filmowej, znalazłoby się parę powodów do obśmiania tej produkcji. Głównym z nich byłby z pewnością pomysł by z tak niewielkiego dziełka, lektury szkolnej formatu zeszytowego, wydobyć inspirację do aż trzech filmów. Ci, którzy podejrzewali, że jakość scenariusza na tym ucierpi, mieli rację. Hobbit sprawia wrażenie przedłużonej zapowiedzi filmowej puszczanej przed właściwym seansem i żadne, nawet tak spektakularne efekty specjalne jakie tutaj zastosowano, nie są w stanie zatrzeć tego wrażenia.

3 komentarze