Pomiń zawartość →

Tag: Egipt

The Night Manager

Prawdopodobnie narażę się teraz ogromnej masie fanek Toma Hiddlestona i wielbicielom Nocnego Ciecia, ale ten serial zmęczył mnie jak mało który. Naprawdę starałam się nie uprzedzać, nie zniechęcać tym, że gra tu Tom (choć nie rozumiem jego fenomenu zupełnie, chyba mam coś z oczami, bo nie widzę żadnej magii w tym uśmiechu, który tak działa na widzki), ale każdy kolejny odcinek był dla mnie coraz większą męką. Zwyczajnie miałam wrażenie, że oglądam bardzo słabego Bonda, rozciągniętego na wiele boleśnie nudnych godzin. I nie obchodzi mnie, że wszyscy zaprzeczają, bo od pierwszych sekund widać, że ta produkcja jest częścią kampanii, mającej uczynić z Toma H. kolejne wcielenie Agenta 007. Tak jak najlepszy agent Jej Królewskiej Mości, grany przez niego bohater pełni rolę samotnego wojownika w walce z upersonifikowanym w postaci handlarza bronią całym złem tego świata. Tak jak Bond przechadza się też w dobrze skrojonych garniturach i uwodzi piękne kobiety, które mdleją na sam jego widok. Podobny jest też kompletny brak realizmu, zwłaszcza naiwność zbira, który potrafi człowieka prześwietlić, ale już nagrać czy podsłuchać to już nie, nawet gdy ten łasi się na jego kobietę. Oczywiście podobieństw jest tyle, że mogłabym prowadzić tę wyliczankę w nieskończoność, ale napiszę może jeszcze tylko, że mnie osobiście przeszkadzała najbardziej bombastyczna czołówka i irytujący motyw muzyczny (normalnie brakowało wyjącej w tle Tiny Turner czy Adele).

Skomentuj

Niezwykłe przygody Adeli Blanc-Sec

Wiele jest zapewne osób, które uznają ten film za szczyt złego smaku, ale ja go pokochałam od pierwszych scen. Oczywiście można wybrzydzać, że to dzieło Luca Bessona jest kolejnym dowodem na to, że jego forma od lat spada, że to film dla dzieci, że absurdalny i dziwaczny, ale dla mnie to wszystko jest nieważne, gdy pojawia się wartka akcja, popisy wyobraźni, pełnokrwista bohaterka z wyjątkowym dystansem i poczuciem humoru, no i oczywiście Paryż z początku XX wieku. Zresztą, jak film, który zaczyna się od tego, że w muzeum historii naturalnej wykluwa się pterodaktyl, może się komuś nie podobać? Przecież są szkielety dinozaurów, magiczna aura, dzięki której znów można poczuć się jak dziecko.

3 komentarze

Exodus: Bogowie i królowie

O żesz! Gdybym wiedziała, że to będzie tak śmieszne i dziwne to wcześniej bym obejrzała. Od lat jestem fanką kina sandałowego i chyba obejrzałam już wszystko co nakręcili o starożytności, ale takiego czegoś jeszcze nie widziałam. Film Scotta to pozbawiona głębi i psychologii postaci bajeczka, jakby cień tego, czym mógłby być, gdyby ktoś przyłożył się do castingu i napisał sensowne dialogi. Widać cała para poszła w efekty specjalne, tyle że bez napięcia i choć odrobiny dramaturgii znudzić nas mogą nawet najwspanialsze wyścigi rydwanów, najobrzydliwsza krwawa woda czy najbardziej spektakularne rozstąpienie się morza. Nic z tych rzeczy nie podziałało na moją wyobraźnię i muszę przyznać, że więcej głębi miała już animowana wersja Księcia Egiptu, w której są dla odmiany żywe postaci, z którymi można się zidentyfikować. Z całego filmu w pamięci na dłużej zostanie mi chyba tylko to, że biedny Ramzes, nie mogąc się doczekać nowego pałacu, powiedział, że w starym żyje jak jakiś beduin.

Skomentuj