Tę książkę łatwo przeoczyć w zalewie wiosennych nowości, ale zapewniam, że powinna się ona znaleźć w biblioteczce każdego rodzica, nie tylko takiego, który żywo interesuje się kulturą japońską. W tym poradniku zawarte są treści, które trudno byłoby zaliczyć do rewolucyjnych czy szczególnie odkrywczych (więcej warzyw, więcej ruchu!), ale niestety, są to informacje tak proste i zwyczajne, że cały świat zdaje się o nich zapominać. Na temat dziecięcej otyłości mogłabym naprawdę wiele napisać, bo sama do szczuplasków nie należałam, a widmo tych moich dodatkowych kilogramów zatruło mi lata szkolne. Dziś nie trapię się już nadwagą własną (wcale nie tak dużą i po drodze mimochodem zgubioną), ale coraz większą ilością osób otyłych dookoła. Pomijam już kwestię nadwagi dorosłych, bo w końcu każdy z nas ma prawo decydowania o tym co i w jakiej ilości ląduje na jego talerzu, ale na grube dzieci spokojnie patrzeć nie mogę. Maluchy są od nas całkowicie zależne, a my powinniśmy czuć się odpowiedzialni za ich obecne i przyszłe zdrowie. Tymczasem, mając w pogardzie doniesienia o tym, że otyłość oznacza cukrzycę, nadciśnienie, raka i ogólnie krótsze życie, tuczymy dzieci słodkimi napojami, białą mąką, tłuszczami roślinnymi i przyzwoleniem na praktycznie zerową aktywnością fizyczną. Jeśli myślicie, że przesadzam, to przyjrzyjcie się czasem grupkom dzieci wychodzącym ze szkoły. Z moich obserwacji wynika, że coraz mniej jest takich, które mieszczą się w normach przewidzianych dla swojego wieku.
SkomentujTag: dieta
Jako weteranka wszelkich rewolucyjnych zmian zalecanych przez literaturę poradnikową, a także do niedawna fanka ćwiczeń z Ewą Chodakowską, postanowiłam się wypowiedzieć na temat jej nowej ,,książki”, choć jak zapewne zauważyliście, preferujemy tu raczej prawdziwą literaturę.
No, ale nawet najbardziej zagorzały mól książkowy musi się czasem ruszyć, żeby nie obrosnąć mchem w fotelu i nie roztyć potwornie.
16 komentarzy