Pomiń zawartość →

Tag: CIA

Wywiad ze słońcem narodu

Jestem prawdopodobnie ostatnią osobą na świecie, która obejrzała ten film. Cóż, zwyczajnie nie jestem wielbicielką kloacznego humoru. Zasiadłam do oglądania tylko dlatego, że pisząc wczoraj o dokumencie The Propaganda Game doszłam do wniosku, że skoro ludzie mogą śmiać się ze wszystkiego, włącznie z chorobami i śmiercią, że nawet Hitlerowi się dostało, to Kim Dzong Un nie może być wyjątkiem. Śmiech to doskonałe narzędzie do odbierania szaleńcom powagi i władzy, i cieszy mnie, że Rogen i Goldberg też tak uważają, bo w końcu taka jest wymowa filmu. Rażą mnie w tym filmie dowcipy analne i groteskowe wygłupy, ale jeśli to choć trochę psuje humor tej paskudnej kreaturze od garnka ciętej, to mogę Wywiad ze słońcem narodu oglądać codziennie i każdemu kogo spotkam go polecać.

Komentarz

The Night Manager

Prawdopodobnie narażę się teraz ogromnej masie fanek Toma Hiddlestona i wielbicielom Nocnego Ciecia, ale ten serial zmęczył mnie jak mało który. Naprawdę starałam się nie uprzedzać, nie zniechęcać tym, że gra tu Tom (choć nie rozumiem jego fenomenu zupełnie, chyba mam coś z oczami, bo nie widzę żadnej magii w tym uśmiechu, który tak działa na widzki), ale każdy kolejny odcinek był dla mnie coraz większą męką. Zwyczajnie miałam wrażenie, że oglądam bardzo słabego Bonda, rozciągniętego na wiele boleśnie nudnych godzin. I nie obchodzi mnie, że wszyscy zaprzeczają, bo od pierwszych sekund widać, że ta produkcja jest częścią kampanii, mającej uczynić z Toma H. kolejne wcielenie Agenta 007. Tak jak najlepszy agent Jej Królewskiej Mości, grany przez niego bohater pełni rolę samotnego wojownika w walce z upersonifikowanym w postaci handlarza bronią całym złem tego świata. Tak jak Bond przechadza się też w dobrze skrojonych garniturach i uwodzi piękne kobiety, które mdleją na sam jego widok. Podobny jest też kompletny brak realizmu, zwłaszcza naiwność zbira, który potrafi człowieka prześwietlić, ale już nagrać czy podsłuchać to już nie, nawet gdy ten łasi się na jego kobietę. Oczywiście podobieństw jest tyle, że mogłabym prowadzić tę wyliczankę w nieskończoność, ale napiszę może jeszcze tylko, że mnie osobiście przeszkadzała najbardziej bombastyczna czołówka i irytujący motyw muzyczny (normalnie brakowało wyjącej w tle Tiny Turner czy Adele).

Skomentuj

Kryptonim U.N.C.L.E.

Wreszcie trafiłam na coś sympatycznego, z wartką akcją i barwnymi postaciami. Kryptonim U.N.C.L.E. to naprawdę udana i bardzo stylowa przeróbka serialu z lat 60-tych, która jest świetną przeciwwagą dla zacnego, ale jakże poważnego i patetycznego kina szpiegowskiego reprezentowanego przez serię z Bondem. Tutaj jest lekko, zabawnie, dostajemy pastisz na całego i bawimy się świetnie. Ten film nie ma większych ambicji, w jego bezpretensjonalnym uroku jest coś bardzo ujmującego, choć przyznam, że momentami nieco niepokoił mnie poziom prezentowanego humoru. Głębia nazistowskich zbrodni, eksperymenty medyczne w obozach koncentracyjnych czy konstrukcja bomby atomowej jakoś nijak się mają do gładkiej i lśniącej powierzchni fabuły. Ale wiecie, czepiam się, bo tak naprawdę nie mam poczucia humoru:)

2 komentarze

Agentka

Mamy wakacje więc pora na większą niż dotychczas porcję lekkich komedii. Na początek coś mniej strawnego. Dziś Agentka, a jutro Ted 2. Za to pod koniec tygodnia powrót do naszych ulubionych komedii francuskich, które po ciężkawym amerykańskim humorze powinny być miłym odświeżeniem.

Skomentuj