Pomiń zawartość →

Tag: Ben Kingsley

Klucz do wieczności

Filmów o zamianie dusz, osobowości, współegzystowaniu wielu jaźni w jednym ciele, jest naprawdę wiele. Osobiście, największą sympatią darzyłam zawsze nie jakieś sławne klasyki z tej dziedziny, a film Dwoje we mnie (z 1984 roku), w którym zagrał Steve Martin. Produkcja ta ma prawie tyle lat co ja i odkąd byłam dzieckiem, silnie oddziaływała na moją wyobraźnię. No bo czyż to nie jest wspaniały pomysł, by w razie choroby, starości czy niebezpieczeństwa móc się teleportować do nowego i lepszego ciała? Ja tam bym nawet na chorobę nie czekała, tylko od razu wyskakiwała ze swej wadliwej cielesnej powłoki. I tak, wiedziona dziecięcymi niemal emocjami, skierowałam wczoraj swe kroki ku sali kinowej, a tam kolejne wielkie rozczarowanie. A tak mi się marzy by jeszcze w te wakacje zobaczyć jakiś dobry film. Chyba nic z tego.

Skomentuj

Exodus: Bogowie i królowie

O żesz! Gdybym wiedziała, że to będzie tak śmieszne i dziwne to wcześniej bym obejrzała. Od lat jestem fanką kina sandałowego i chyba obejrzałam już wszystko co nakręcili o starożytności, ale takiego czegoś jeszcze nie widziałam. Film Scotta to pozbawiona głębi i psychologii postaci bajeczka, jakby cień tego, czym mógłby być, gdyby ktoś przyłożył się do castingu i napisał sensowne dialogi. Widać cała para poszła w efekty specjalne, tyle że bez napięcia i choć odrobiny dramaturgii znudzić nas mogą nawet najwspanialsze wyścigi rydwanów, najobrzydliwsza krwawa woda czy najbardziej spektakularne rozstąpienie się morza. Nic z tych rzeczy nie podziałało na moją wyobraźnię i muszę przyznać, że więcej głębi miała już animowana wersja Księcia Egiptu, w której są dla odmiany żywe postaci, z którymi można się zidentyfikować. Z całego filmu w pamięci na dłużej zostanie mi chyba tylko to, że biedny Ramzes, nie mogąc się doczekać nowego pałacu, powiedział, że w starym żyje jak jakiś beduin.

Skomentuj

Eliza Graves (Stonehearst Asylum)

Eliza Graves to jeden z tych filmów, o których zapomina się bardzo szybko. Niby wszystko jest tu w porządku, mamy lekko horrorowy gotycki klimat, wyraziste postaci i zaskakującą intrygę, ale jakoś podczas oglądania nie można pozbyć się wrażenia, że gdzieś już to wszystko widzieliśmy (i nie napiszę wcale, w którym filmie z Di Caprio, żeby nikomu nie psuć niespodzianki), że słyszeliśmy wszystkie te banalne frazy i poznaliśmy już te typy postaci. Gdyby był to pierwszy film o chorobach psychicznych, który widziałam w życiu, to prawdopodobnie by mnie zachwycił. Niestety nie był, a po seansie pozostało mi przykre uczucie zawodu, że Lot nad kukułczym gniazdem to to nie jest i tyle.

Komentarz

Medicus (The Physician)

Nadal pozostajemy w średniowiecznych klimatach. Szczerze mówiąc, obejrzałam Medicusa głównie ze względu na wydumany tytuł, który wydał mi się wyjątkowo absurdalny. Z samym filmem nie było jednak aż tak źle, choć jest to raczej wysokobudżetowe (jak na polskie warunki) kino przygodowe, a nie wielkie artystyczne osiągnięcie. Mogłoby to być bardziej zgrabne, zwarte, krótsze, ale w sumie dobrze się ogląda. Najwięcej radochy, jeszcze kilkanaście lat temu, z takich filmów mieliby nastolatkowie, a dziś zapewne cieszą się na seansach, jak dzieci, rodzice nastolatków, myśląc sobie jakie to przyjemne i pouczające kino dla młodych ludzi, pokazujące nie tylko jak wyglądały średniowieczne reali, ale także jak przebiegała w ,,ciemnych wiekach” walka pomiędzy różnymi religiami.

Komentarz