Pomiń zawartość →

Miesiąc: wrzesień 2015

Do utraty sił

Takie filmy jak ten przywracają nam wiarę w dobre kino. Niby nic specjalnego, dramat sportowy o bokserze, który z dna wspina się na szczyt, przy okazji rozwiązując swoje problemy rodzinne. Ale proszę państwa, jak to jest pokazane! Filmów o podobnej tematyce widziałam już kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt, a mimo tego aż cała się trzęsłam od emocji. Do utraty sił ma klasę najlepszych filmów z tego gatunku i może być spokojnie porównywany z Rockym (choć ja osobiście bardziej lubię Million Dolar Baby i Warriora). Film naprawdę angażuje widza, momentami wzrusza, ale i denerwuje, a po jego obejrzeniu nie można się oprzeć wrażeniu, że uczestniczyliśmy w czymś niepokojąco wręcz prawdziwym. Widać doświadczenie reżysera Antoine’a Fuqua, który sam intensywnie trenuje boks, dodało zupełnie nową jakość do dobrze nam znanej opowieści o bohaterze, u którego siłę mięśni przewyższa tylko hart ducha.

Skomentuj

Hannibal – moje narzekania po finale trzeciej serii (spoilery)

Podejrzewam, że do tego momentu dotrwali tylko najbardziej odporni fani serialu. O ile poprzednia seria jakoś się jeszcze trzymała kupy, dostawaliśmy to co tak pokochaliśmy w Hannibalu na początku, o tyle trzecia odsłona to już zupełny niewypał. Najbardziej rozczarowała mnie ziejąca z większości scen koszmarna nuda, zupełny brak logiki, mętne dialogi oraz teatralna drętwota. Nie mogę także zapomnieć o dziwnej kompozycji serii, która dzieli się jakby na dwa osobne bloki, czyli Hannibal we Florencji i Hannibal uwięziony. Zapewne wśród rezygnujących z oglądania serialu, największa fala przypadła na tych, którzy myśleli zwyczajnie, że przygoda się skończyła, gdy kanibal się poddał. No, ale najgorszy był oczywiście finał.

Komentarz

Dates

Dates to tylko kilka odcinków, ale ile radości. Jak tylko obejrzałam pierwszy epizod, nie mogłam przestać myśleć o tej intrygującej fabule i od razu pochłonęłam cały sezon. Uwielbiam takie nieodkryte rarytasy z nieodległej telewizyjnej przeszłości. Zapewniam, że ta produkcja naprawdę daje do myślenia, choć jest to zdecydowanie coś dla nieco starszych i bardziej doświadczonych widzów, w wieku serialowych bohaterów, czyli trzydziestokilkulatków. Patrząc na perypetie tych delikwentów, którzy przeżywają całą serię przyjemnych, ale i koszmarnych niespodzianek na pierwszych randkach, pomyślicie z ulgą, że jednak bycie w stałym związku, zwalniające poniekąd pary z wysilania się na krępujące starania w restauracji, ma także swoje zalety. Choć może się mylę, odnoszę to za bardzo do siebie, gdyż ja naprawdę randkowiczom współczułam. Może niejeden i niejedna z was zwróci przede wszystkim uwagę na magię pierwszych spotkań, niezwykłą chemię początku miłości, puszczając w niepamięć durne teksty partnera, krępujące pytania o życie osobiste i uwagi na temat powierzchowności osoby, z którą ktoś się umówił.

Komentarz