Pomiń zawartość →

Tag: Woody Allen

Josephine

Josephine to wykwit współczesnej popkultury, przeznaczony dla bardzo konkretnego typu widza, a właściwie widzki, bo to film tak kobiecy jak tylko się da. Jest to produkcja z generacji nowych francuskich komedii (o znacznie mniejszym ładunku gustowności i uroku), który spodoba się fankom Leny Dunham, Kim Kardashian i Seksu w wielkim mieście. Tytułowa Józefina jest nowoczesną, wyzwoloną trzydziestolatką, która rozpacza z powodu nieposiadania jeszcze męża, co jednak nie znaczy, że nie cieszy się wśród panów sporym powodzeniem. Uwagę mężczyzn, nieodmiennie od jej wczesnej młodości, przyciąga pewien fizyczny atut, który ona uznaje za największy feler, czyli wyjątkowo duże w stosunku do reszty ciała pośladki. To wokół tej części ciała, o której ogromnym znaczeniu przekonany musi być każdy kto śledzi karierę medialną pań Kardashian, kręci się z początku cała fabuła, która z czasem osiada nieco na mieliznach dość płytkiego życia wewnętrznego bohaterki, bardzo przypominającej Carrie Bradshaw.

Komentarz

Casanova po przejściach (Fading Gigolo)

Jak na osobę, która nie darzy szczególnym uznaniem, czy też sympatią Woody’ego Allena, muszę przyznać, że jest on najmocniejszą stroną tego filmu. Reszta obsady Casanovy po przejściach prezentuje się raczej przyzwoicie, ale to komiczne wypowiedzi weterana kina amerykańskiego są tu główną atrakcją. Po raz kolejny, tym razem w roli bankrutującego antykwariusza Murraya, Allen jest po prostu sobą. Gra tę samą postać lekko stetryczałego, zgorzkniałego, inteligentnego i, z niewiadomych powodów, atrakcyjnego dla kobiet faceta, któremu nadmiar szarych komórek pozwala zawsze spadać na cztery łapy, niezależnie od tego w jakie kłopoty się wpakuje. Mimo swojej niechęci, tym razem udało mi się dostrzec w takiej kreacji sporo uroku.

Skomentuj

Blue Jasmine

No i rozdali Oscary. Może i nie podoba mi się, że Mathew McConaughay dostał nagrodę za pierwszoplanową rolę męską, ale pocieszam się myślą, że byłoby jeszcze gorzej, gdyby na jego miejscu lub obok niego na podium znalazł się Bradley Cooper. Za to do laureatki Oscara za pierwszoplanową rolę kobiecą, czyli do Cate Blanchett nic nie mam. Wprost przeciwnie, lubię ją bardzo, podobnie jak reszta świata. To, że wcześniej nie opisałam Blue Jasmine, filmu w którym gra oscarową rolę, nie wynika wcale z mojej antypatii do aktorki czy ignorancji. Po prostu filmy Woody’ego Allena wydają mi się zawsze dziwne, nieśmieszne, sztywne, przegadane i zrobione jakby na siłę. Wiem, że akurat tym reżyserem wypada się zachwycać, a skoro nie mogę się zachwycać, to po prostu milczę (choć w głębi serca, którego ponoć nie mam, wiem, że wielu widzom również nie podoba się jego styl). No, ale jak już jest Oscar dla pięknej Cate, to co sobie będę żałować.

Komentarz