Pomiń zawartość →

Tag: Warner Bros. Pictures

Guy Lawson, Rekiny wojny

Książka ta to niezwykły zapis rozmów z trzema młodymi ludźmi, jakie przeprowadził Guy Lawson, pisarz publikujący też w magazynie Rolling Stone, zaraz po tym jak światło dzienne ujrzały kulisy ich pracy w charakterze międzynarodowych handlarzy bronią. Będąc jeszcze praktycznie dzieciakami, David Packouz i Efraim Diveroli, wygrali w 2007 roku ogromy przetarg rządowy na dostarczenie do Afganistanu broni i amunicji. Wartość tego przetargu to 300 milionów dolarów i gdyby nie brak doświadczenia, prawdopodobnie udałoby im się go zrealizować. Rekiny wojny to wynik wielu rozmów z handlarzami, a także efekt śledztw dziennikarskich, prezentujący krok po kroku drogę jaką przeszli ci dwaj młodzi ludzie (do których potem dołączył trzeci kolega, Alex Podrizki) pochodzący z porządnych, ortodoksyjnych żydowskich rodzin, od zwykłych nieudaczników życiowych do prawdziwych rekinów wojennego biznesu. To naprawdę zadziwiające, że wszystko, o czym tu czytamy, to nie zawiła fikcja, a nagie fakty.

Komentarz

Creed: Narodziny legendy

Mam wielki sentyment do całej serii o Rocky’m i dlatego do Creeda podeszłam z duża dozą nieufności. Jakież to fajerwerki są w stanie zastąpić nam niepowtarzalny klimat i kultowe dialogi pierwszych części? Czy nowy bokser, już w tytule kreowany na legendę, podoła wielkiej misji jakiej się podjął? Czy wreszcie Sylvester Stallone, dobijający przecież do siedemdziesiątki, da radę jeszcze nas czymś zaskoczyć i zabłysnąć na ekranie swym nieporadnym wdziękiem, który niegdyś podbił serca milionów? Chciałabym móc odpowiedzieć na te wszystkie pytania twierdząco, ale niestety nie mogę. O ile Sylvester i w ogóle cały scenariusz są bez zarzutu, to już gra jego następcy, Michalea B. Jordana zupełnie nie powala. No i ten okropny product placemenet, przez który musimy się zastanawiać co w danej scenie jest najważniejsze, to, że na przykład bohater biegnie lub upada na ringu, czy raczej to, by odpowiednio wyeksponować logo pewnej firmy obecne na podeszwach butów. No są chyba jakieś granice reklamy, nawet w kinie czysto rozrywkowym!

Skomentuj