Gdyby ten serial zrobiony był w bardziej tradycyjny sposób, albo gdyby miał odrobinę gorszych aktorów, nie wytrzymałabym nawet jednego odcinka. Tymczasem Narcos pochłonęłam bardzo szybko, z jeszcze większym podziwem niż przy pierwszej serii. Zniknął już urok nowości i szok związany z tym jak wielką dawka przemocy i okrucieństwa spływa na nas z ekranu. Na to można się uodpornić po kilku epizodach. Została już tylko solidna filmowa robota, żadnego chodzenia na skróty, choćby znudzony widz miał się zaziewać na śmierć lub pogubić w licznych, misternie splecionych wątkach. Choć nie można było pokazać wszystkiego dokładnie tak jak się odbyło, mam wrażenie, że śledztwo DEA w sprawie Escobara oraz związaną z tym serią niefortunnych zdarzeń, zostały przedstawione tak dokładnie, jak tylko się dało. No a tam, gdzie nikt nie może wiedzieć jak było, bardzo taktownie i z fantazją jednocześnie wkroczyła fabuła, nadając postaci znienawidzonego Escobara niepokojącej głębi.
SkomentujTag: Wagner Moura
Darowałabym sobie oglądanie Elizjum zupełnie, głównie ze względu na to, że ten film nakręcił Neill Blomkamp, czyli osoba odpowiedzialna za powstanie Dystryktu 9, który osobiście uważam za najgorszy film ever (pamiętacie pewnie absurdalną fabułę z wielkimi krewetkami w roli głównej). Do pójścia do kina zachęciły mnie jednak doniesienia kolorowej prasy o tym, jak to biedny Matt Damon (grający w Elizjum głównego bohatera Maxa) musiał się namęczyć, by być gotowym do tej wielkiej roli. Jak już chłopak poświecił kilka miesięcy z życia na to by codziennie po 4 godziny wyciskać na siłowni, to pomyślałam, że docenię jego trud i zobaczę jak wyszło. Okazuje się, że wyszło fatalnie.
Komentarz