Pomiń zawartość →

Tag: Pedro Pascal

Wrażenia po trzecim sezonie Narcos (spojlery)

Proszę Państwa, co to były za emocje! Trzeci sezon Narcos zdecydowanie nie zawiódł. Co prawda nie było już Pabla Escobara, ale świetnie to wykorzystano jako szansę na nowy początek z zupełnie nowymi czarnymi charakterami. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że cała trzecia seria jest tak dobra jak początek serii pierwszej. Ten sam klaustrofobiczny i paranoiczny klimat, ale zamiast jednego wariata, mamy czterogłową hydrę kartelu z Cali oraz gromadkę ich pomagierów. Choć odcinki są długie, męczące i frustrujące, to jednocześnie akcji jest tyle, że nie sposób nie obejrzeć jednym ciągiem. Ja obejrzałam w jakieś trzy wieczory i przyznam się, że moją główną motywacją była chęć zobaczenia co spotka przebrzydłego Davidka.

Komentarz

Elegia na śmierć Pablo Escobara, czyli moje wrażenia z drugiego sezonu Narcos (spoilery)

Gdyby ten serial zrobiony był w bardziej tradycyjny sposób, albo gdyby miał odrobinę gorszych aktorów, nie wytrzymałabym nawet jednego odcinka. Tymczasem Narcos pochłonęłam bardzo szybko, z jeszcze większym podziwem niż przy pierwszej serii. Zniknął już urok nowości i szok związany z tym jak wielką dawka przemocy i okrucieństwa spływa na nas z ekranu. Na to można się uodpornić po kilku epizodach. Została już tylko solidna filmowa robota, żadnego chodzenia na skróty, choćby znudzony widz miał się zaziewać na śmierć lub pogubić w licznych, misternie splecionych wątkach. Choć nie można było pokazać wszystkiego dokładnie tak jak się odbyło, mam wrażenie, że śledztwo DEA w sprawie Escobara oraz związaną z tym serią niefortunnych zdarzeń, zostały przedstawione tak dokładnie, jak tylko się dało. No a tam, gdzie nikt nie może wiedzieć jak było, bardzo taktownie i z fantazją jednocześnie wkroczyła fabuła, nadając postaci znienawidzonego Escobara niepokojącej głębi.

Skomentuj

Narcos

Cały świat się zachwyca i choć mnie może ten serial nie wprawia w aż taką euforię jak co niektórych, to jednak oglądam go z dużą przyjemnością i muszę przyznać, że jest naprawdę dobry. Otrzymujemy oto produkcję stylizowaną nieco na paradokument, w której momentami pojawiają się nawet na ekranie autentyczne postaci, a której tematem są najbardziej krwawe i najciekawsze momenty walki kolumbijskiej policji i armii oraz służb amerykańskich z kartelem narkotykowym kierowanym przez cieszącego się szaloną wręcz sławą Pabla Escobara. To co się działo w Kolumbii w latach osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych to tak dobry materiał filmowy, że podejrzewam, iż nawet gdyby serial składał się wyłącznie z fragmentów ówczesnych wiadomości telewizyjnych, też by się go oglądało z wypiekami na twarzy. Aż można zapomnieć, że to co widzimy na ekranie jest zapisem tragedii tysięcy Kolumbijczyków, a i tych wszystkich amerykańskich narkomanów, kupujących od Kartelu z Medellin kokainę tonami, powinno być nam żal. Ale raczej nie jest, prawda?

2 komentarze