Po tym jak YT zalała fala filmików z reakcjami na serialową produkcję Netflixa, sama musiałam przekonać się o co tyle szumu. Wypowiedzi youtuberów są bardzo emocjonalne, wielu jest zafascynowanych fabułą i utożsamia się z głównymi bohaterami, jeszcze więcej jednak jest takich odbiorców, których serial zirytował, a nawet porządnie zezłościł. Muszę przyznać, że mimo dobrych chęci i bardzo uważnego, empatycznego oglądania, jestem w tej drugiej grupie odbiorców, którzy Trzynastoma powodami się nie zachwycają. Będąc siostrą nastolatka, osobą aż za dobrze pamiętająca traumę liceum (włącznie z nastoletnimi samobójstwami), a do niedawna też nauczycielką pracującą z młodzieżą, miałam wrażenie, że oglądam jakiś innych wszechświat, w którym psychika ludzka oparta jest na zupełnie odmiennych prawach niż te nam znane.
8 komentarzyTag: Miles Heizer
Czasem gdy się człowiek zestresuje i umęczy, marzy mu się tylko czysta rozrywka. Tak było ze mną w tym tygodniu. Nowe obowiązki, migreny giganty, a do tego lepkie ciepło wcale nie jesienne, umęczyły mnie straszliwie. Idąc do kina chciałam się tylko rozerwać, może trochę pośmiać, ale niestety, nie było mi dane. Zamiast rozrywki czekało mnie odkrycie moich kolejnych progów odporności na żenadę, a myślałam, że po czterech latach filmowego blogowania już wszystko zdzierżę. Nerve i Pan Idealny to filmy o zupełnie innej tematyce, ale łączy je pozornie bezpretensjonalny ,,urok”, sugerujący, że to tylko rozrywka zatem może być pusto i bez sensu. Oba ,,dzieła” to efektowne wydmuszki, których oglądanie zdecydowanie odradzam.
Skomentuj