Film, choć niewiele o nim wiedziałam i niewiele się spodziewałam, zaintrygował mnie samym trailerem, a w trakcie seansu okazało się, że jest zaskakująco błyskotliwy, oryginalny i klimatyczny. Niby prosta historia, ale opowiedziana z wyczuciem, pełna niuansów i sugestii, no i z umiarem. To jedna z tych fabuł, w którą wchodzi się powoli, z pozoru typowa i nudna, ale po godzinie widz odkrywa, że siedzi na skraju fotela, obgryza paznokcie i czeka co będzie dalej. W dodatku film daje do myślenia i wywołuje ten stan, który jako widzka, lubię najbardziej, czyli poczucie żalu, że to już koniec, wynikające z tego, że tak dobrze poczuliśmy się w przedstawionym na ekranie świecie. A jaki to świat? Przede wszystkim taki, w którym ludzie kochają dobrą literaturę, czyli znów coś w sam raz dla moli książkowych.
SkomentujTag: Michelle Monaghan
Jak już się zdążyłam zorientować, to serialem Detektyw trzeba się koniecznie zachwycać, bo jak się ktoś nie zachwyca, to jest debilem nie ogarniającym zupełnie filozoficznych kontekstów. Otóż ja się nie zachwycam, mnie się nie podoba i powoli mam już dosyć tego widowiska. Mam takie wrażenie, że niektórzy uważają za wartościowe takie twory kultury, które wydają im się trudne i takie niezrozumiałe, bo wtedy można się snobować na bycie inteligentem. Detektyw idealnie trafia w gusta właśnie takiej widowni (czemu mam wrażenie, że to głównie młodzi mężczyźni z dużych miast, którzy chodzą w szarych swetrach i noszą okulary w czarnych oprawkach?). Niestety, z racji tego, że jestem zupełnie pozbawiona inteligenckich zapędów, nie kupuje tego widowiska.
5 komentarzy