Wielu z was zapewne oburzyła kampania Fundacji Mamy i Taty, w której dziewczyna (wyglądająca na 26 lat) przechadza się po domu jak z katalogu i chwali się tym co zdążyła zrobić zamiast zostać matką. Od kilku dni każdy Polak przy zdrowych zmysłach zastanawia się, czy autorzy spotu naprawdę sądzą, że kobiety w naszym kraju nie rodzą z samolubstwa, bo Paryż i Tokio czekają z przygodą. Zastanawiające jest także to, gdzie w czasie gdy ta pani zdąża lub nie zdąża z różnymi sprawami jest jej partner. Mnie ta kampania dotyka podwójnie, bo nie dość, że nie mam dziecka, to w dodatku nie mam pracy (że o karierze już nie wspomnę), domu i w dodatku nawet w Paryżu nie byłam. No jak żyć z tym faktem? Z powodu tego dziwnego spotu, smętnej reklamy macierzyństwa w bardzo konserwatywnym wydaniu, postanowiłam napisać dzisiaj o filmie Preggoland, choć z różnych względów wcześniej nie chciałam tego robić. Moim skromnym zdaniem ten film, choć to kanadyjska produkcja, świetnie podsumowuje też sytuację polskich matek i nie-matek.
KomentarzTag: Laura Harris
Będzie to wpis okazjonalny, na okoliczność Wszystkich Świętych, mojego ulubionego święta w całym roku. Z okazji rozpalania zniczyków na cmentarzach i drążenia dyniek, zachęcam do umilenia sobie czasu dla odmiany czymś innym niż tradycyjnie puszczani w telewizji pierwszego listopada Chłopi, czy ewentualnie coś z ekranizacji Trylogii Sienkiewicza (zwykle jest to Potop). Moim zdaniem na cmentarne smutki najlepszy jest serial Dead Like Me, który z ironią, humorem i dystansem opisuje przebieg rzeczy ostatecznych w ludzkim życiu i po życiu.
Skomentuj