Pomiń zawartość →

Tag: Karin Viard

Lolo

Mam wiele zastrzeżeń do tej komedii, a jednocześnie jestem niemal pewna, że większość widzów będzie nią zachwycona. Na wczorajszym seansie w Pionierze byłam chyba jedyną osobą, która nie zaśmiewała się z rubasznych żartów bohaterek starających się ze wszystkich sił przywołać czar Seksu w wielkim mieście. Dawno nie widziałam tak ubawionych widzów, którzy w dodatku tak żywiołowo komentowali przebieg akcji. Myślę, że gdybym liczyła tylko na czystą rozrywkę (a nie na wyrafinowany humor w stylu Allena, którym zachęcały nas do obejrzenia filmu plakaty), a w dodatku przyszłabym do kina z gromadką rozbawionych przyjaciółek w trakcie babskiego wieczoru, też pewno bawiłabym się lepiej i bardziej spontanicznie reagowałabym na waginalne i falliczne żarty padające co chwila z ust bohaterów.

Komentarz

Rozumiemy się bez słów

Rodzina Bélier prowadzi wspaniałe życie godne pozazdroszczenia. Sympatyczni Francuzi mieszkają na urokliwej prowincji, gdzie zajmują się hodowlą krów i wyrabianiem serów, które sprzedają na weekendowym jarmarku. Ich życie jest skromne, ale urokliwe i pełne wrażeń, a fakt, że wszyscy, oprócz nastoletniej córki Pauli (Louane Emera) są głuchoniemi niczego tu nie zmienia. Bélierowie kochają się bardzo, są zżyci i cudowni, a wszelkie niedostatki łatają zgodną współpracą lub poprzez pełne pasji dyskusje. Wielkim zaskoczeniem dla tej rodziny jest odkrycie, że Paula, na której tak bardzo rodzice polegają w załatwianiu ważnych spraw (typu kontakty z klientami, telefony czy opieka nad krowami) wstąpiła do szkolnego chóru i ma zamiar wyfrunąć z ich gniazdka na paryskie przesłuchanie. Ta sytuacja wiąże się z całą masą komicznych, ale i wzruszających zdarzeń, rozgrywających się przy niezbyt subtelnym tle muzycznym piosenek Michele’a Sardou, którego nauczyciel śpiewu Pauli wprost ubóstwia. Jeśli lubicie poczuć klimat typowej francuskiej komedii i jesteście gotowi na mniej typowe podejście do spraw intymnych, a niekoniecznie zależy wam na wielkim aktorstwie, będziecie zachwyceni tym filmem.

Komentarz

Francuskie komedie, których nie polecam

Z francuskimi komediami jest tak, że jak trafia się dobra, to jest naprawdę dobra. Moim zdaniem francuskie produkcje biją na głowę amerykańskie, a już na pewno polskie odpowiedniki. Jest klimat, humor, słoneczna poświata, ciepełko i albo wielkie luksusy stolicy, albo rustykalny urok francuskiej prowincji. Nie jest trudno znaleźć dobrą komedię, ale bardzo często można się natknąć na coś naprawdę bardzo złego. Szczególnie koszmarne są produkcje kierowane bezpośrednio do telewizji, a także te z Danym Boonem. Ten aktor mnie zadziwia. Swoją kiepską grą (zawsze wygląda jak wiejski głupek) zaszczyca zarówno wartościowe jak i zupełnie beznadziejne filmy. W ostatnim czasie miałam wątpliwa przyjemność oglądać go (ale także całą plejadę innych całkiem znanych artystów) w wyjątkowo fatalnych propozycjach.

Skomentuj