Pomiń zawartość →

Tag: Joseph Gordon-Levitt

Snowden

 

Naprawdę czekałam na ten film, licząc na to, że wniesie coś ciekawego do tematu, na który powiedziano już chyba wszystko. Obejrzałam nawet Citizenfour Laury Poitras by móc się zorientować w sytuacji Edwarda Snowdena. Ku memu wielkiemu zdziwieniu, nowy film Olivera Stone’a jest w większości powtórzeniem tego, co mogliśmy zobaczyć w dokumencie, do tego stopnia, że po kilku minutach zapomina się zupełnie, że to fabuła (o czym niestety boleśnie przypominają romansowe sceny). Grający byłego pracownika CIA i NSA Joseph Gordon-Levitt tak bardzo wczuwa się w rolę i jest tak wiarygodny, że zupełnie nie odczuwa się nieobecności prawdziwego Snowdena. Nie zmienia to jednak faktu, że film jest męczący, za długi, tendencyjny i przesłodzony. Mimo starań ekipy filmowej nie czuć ogromu grozy, który powinien tu zionąć z każdego laptopowego monitora. Zapewne będę w mniejszości, ale uważam, że taka postać jak Snowden zasłużyła na lepszy film.

Skomentuj

Wywiad ze słońcem narodu

Jestem prawdopodobnie ostatnią osobą na świecie, która obejrzała ten film. Cóż, zwyczajnie nie jestem wielbicielką kloacznego humoru. Zasiadłam do oglądania tylko dlatego, że pisząc wczoraj o dokumencie The Propaganda Game doszłam do wniosku, że skoro ludzie mogą śmiać się ze wszystkiego, włącznie z chorobami i śmiercią, że nawet Hitlerowi się dostało, to Kim Dzong Un nie może być wyjątkiem. Śmiech to doskonałe narzędzie do odbierania szaleńcom powagi i władzy, i cieszy mnie, że Rogen i Goldberg też tak uważają, bo w końcu taka jest wymowa filmu. Rażą mnie w tym filmie dowcipy analne i groteskowe wygłupy, ale jeśli to choć trochę psuje humor tej paskudnej kreaturze od garnka ciętej, to mogę Wywiad ze słońcem narodu oglądać codziennie i każdemu kogo spotkam go polecać.

Komentarz

Don Jon

Trochę głupio coś takiego pisać, gdy się człowiek zabiera za recenzję, ale naprawdę nie jestem w stanie się zdecydować czy Don Jon bardzo mi się podobał, czy bardzo nie podobał. Zły to film czy też dobry? Zacznę może od tego, że nie jest on absolutnie tym, co sugeruje zapowiedź. Nie mamy do czynienia z romantyczną komedią o tym jak to prawdziwy mężczyzna (w tym przypadku uzależniony od internetowego porno) zmienia się na lepsze pod wpływem prawdziwej kobiety (uzależnionej właśnie od hollywoodzkich komedii romantycznych). Jest to raczej historia o tym jak takie stereotypowe postaci, typowe pustaki zajmujące się głównie swoim wyglądem, nie są w stanie zbudować prawdziwej relacji, ponieważ są zwyczajnie puści więc nie mają na czym budować. Mogłam się domyśleć, że jak będzie o szalonym onaniście to zrobi się depresyjnie.

Komentarz