Z zupełnie nieznanych mi przyczyn bardzo lubicie czytać o francuskich komediach. Nie zrozumcie mnie źle, bo też jestem fanką, ale nawet ja muszę przyznać, że rzadko trafiają się w tym gatunku prawdziwe perełki. Tymczasem okazuje się, że nawet średnia francuska komedia (najczęściej romantyczna) i tak jest lepsza i bardziej lubiana od swoich amerykańskich odpowiedników, przynajmniej jeśli chodzi o czytelników mojego skromnego bloga. Czy to chodzi o styl i wyczucie, którego Francuzom inni mogą tylko pozazdrościć? A może to te bogate, zabytkowe wnętrza i urzekający styl życia ludzi wychowanych w dobrobycie? No bo przecież nie powalająca uroda bohaterów czy porywająca charyzma tych mniej wyględnych postaci:)?
2 komentarzeTag: Hervé Pierre
Może i nie było sensacji, czy jakiegoś trzęsienia ziemi, ale i tak spędziliśmy kolejny bardzo miły wieczór w szczecińskim Kinie Pionier (przypominamy, że trwa 6. Przegląd Nowego Kina Francuskiego). Dziennik panny służącej w wersji Benoît Jacquota jest bliższy literackiemu oryginałowi niż wersja Buñuela i to mi się bardzo podobało. Niestety temat miał w sobie większy potencjał i ciekawszy przekaz niż udało się to uchwycić i pokazać na ekranie. Podejrzewam też, że osoby które nie odrobiły lekcji i nie przeczytały powieści przed seansem, musiały być poważnie skonfundowane, co do motywacji działań tych niezwykłych i złożonych bohaterów. No, ale przyznam szczerze, że poszłam na ten film głównie ze względu na atrakcje wizualne (a nie psychologiczne) i tych mi w filmie nie zabrakło. To prawdziwa uczta dla oczu!
Skomentuj