Pomiń zawartość →

Tag: Geraldine James

Ania, nie Anna

Ach, co to były za emocje! Ostatni tydzień upłynął mi pod znakiem rudych warkoczy i kwiecistych fraz, i przyznam, że dawno nie bawiłam się tak dobrze. Nowa Ania jest taka, jak Netflix obiecywał, czyli świeża, zabawna, wzruszająca, a przede wszystkim jest bohaterką na dzisiejsze czasy. A że jest dość luźno powiązana z powieściową Anią z Zielonego Wzgórza, to już zupełnie inna sprawa. Serial to taka luźna interpretacja losów rudej sierotki, bardziej wariacja na temat niż wierna oryginałowi opowieść i jeśli właśnie tak będziemy ją oglądać, zabawa będzie przednia. Bohaterkę jak z powieści już mieliśmy, wcieliła się w nią Megan Follows w filmowej ekranizacji z 1985 roku i jestem pewna, że jej miejsce w naszych sercach, jako najwspanialszej ikonicznej Ani Shirley, nie jest zagrożone, gdyż serial z tą produkcją zupełnie nie konkuruje, jest od niej zupełnie różny i to mi się podoba.

4 komentarze

Diana

To jest naprawdę bardzo dziwny film. Jeżeli potraktować go na poważnie, jako dramat biograficzny o ,,najsłynniejszej kobiecie na świecie” to po prostu wypada słabo. Twórcy chcąc pokazać Dianę z innej niż dotychczas, bardziej prywatnej perspektywy, poszli w prawdziwą przesadę. Tej intymności jest tu trochę za dużo. Rozumiem jeszcze, że są te rozczulające rozmowy z ukochanym, czy gotowanie fasolki. To ją stawia w dobrym, bardziej ludzkim świetle. Ale na co nam te ciągłe zbliżenia na twarz bez wyrazu, to wzdychanie i dziwne, fetyszowe ujęcia stóp? Trudno powiedzieć. Jeśli jednak na Dianę popatrzymy jak na bardzo długą reklamę, to naprawdę wszystko staje się jasne i przestajemy się dziwić specyficznej technice filmowej.

Skomentuj