Pomiń zawartość →

Tag: Fabrice Luchini

Martwe wody

Komedia Bruna Dumonta to jeden z tych filmów, przed którymi należy się widzom jakieś ostrzeżenie. Powinno się informować nas o tym, że może to być ciężka próba dla naszych nerwów i jeżeli nie dysponujemy dokładnie takim poczuciem humoru, jakiego oczekiwałby od nas reżyser, to powinniśmy sobie darować seans (byłby tu przydatny jakiś test psychologiczny, dostępny przy kasie biletowej, czy coś w tym rodzaju). Uniknęłoby się wtedy takiej sytuacji, jaka ma miejsce obecnie, czyli wychodzenia wielu widzów z kina w czasie pierwszej godziny filmu oraz nienawistnych komentarzy tych, którzy zostali. Podczas naszej projekcji w Pionierze, gdzie widownia jest raczej kulturalna i wyrobiona, po raz pierwszy mogłam zaobserwować wybuchy panicznego śmiechu, nie będącego bynajmniej wynikiem komizmu filmu, ale frustracji, poczucia absurdu sytuacji, a potem osłabionych nerwów i wielkiej ulgi z powodu tego, że film się skończył. Zapewniam, że ostatni raz tak bardzo cieszyłam się z wyjścia z kina chyba po Apollo 13. Jednocześnie muszę przyznać, że choć za żadne skarby świata nie obejrzałabym Martwych wód po raz kolejny, był to pod względem wizualnym najpiękniejszy obraz jaki widziałam w całym swoim życiu. Taki to film!

Skomentuj

Molier na rowerze (Alceste a bicyclette)

Dziwnym zrządzeniem losu nie trafiłam na ten film wcześniej i naprawdę tego żałuję. Molier na rowerze (to chyba polski tytuł mnie jakoś odstręczał do tej pory) podobał mi się ogromnie i nie chodzi tylko o to, że polonistka musi lubić wszystko co choćby zahacza o lektury szkolne. Wartość tej opowieści zawiera się oczywiście w nowej interpretacji dworskich dylematów pewnego Alcesta z dramatu Moliera, który zniechęcony hipokryzją dworskiego życia, postanawia żyć w samotności. Dla mnie równie ważna jest wspaniała stylistyka filmu, który jest kwintesencją tego, czego zawsze szukam we francuskich filmach. Każdy kadr Moliera na rowerze jest tak piękny, że mógłby wisieć na ścianie jako obraz (taki współczesny Vermeer w klimacie).

Skomentuj