Pomiń zawartość →

Tag: Chłopi

Maciej Płaza, Skoruń

Co roku gdy nadchodzi jesień, staram się przeczytać choćby jedną książkę z nurtu literatury wiejskiej. Moim największym życiowym nieszczęściem, czymś na co utyskuję nieustannie, jest to, że nie mieszkam na wsi i w ogólności, że nie ma już takich wsi, w jakich chciałabym mieszkać. Dlatego też, zanurzając się w opowieściach o ziemi i pracy, o zbiorach i pogodzie, wreszcie o rodzinnych relacjach i archetypicznych postaciach ojca i matki, staram się poczuć choćby namiastkę tego, co uważam za prawdziwe, intensywne, naturalne życie. Już w liceum pokochałam Chłopów Reymonta, od lat zachwycam się Myśliwskim, a moim największym olśnieniem ostatniego czasu była Miedza Andrzeja Muszyńskiego. Nawet Guguły Wioletty Grzegorzewskiej mi się podobały, choć z licznymi zastrzeżeniami. Ale Skoruń to rzecz osobna, niezwykła i wyjątkowa.

Skomentuj