Pomiń zawartość →

Tag: architekt

Marcin Wicha, Jak przestałem kochać design

Zwykle unikam książek poruszających temat szeroko pojętej polskiej brzydoty. Nie czytam złorzeczeń Szczerka ani Springera o wszechobecnej pastelozie i bilbordozie. Zwyczajnie wychodzę z założenia, że nikt mi nie musi mówić, że jest źle, bo mam oczy i sama widzę. W końcu mieszkam na szczecińskim Niebuszewie, czyli w miejscu, gdzie kolorowe bloczyska wyrastają spomiędzy stuletnich kamienic, chodniki to istny tor przeszkód, a rodowici mieszkańcy, jeśli w ogóle ubierają się w designerskie ubrania, to są to zazwyczaj fikuśne dresiki wyszperane w lumpeksie, koniecznie w zestawie z butami czarodziejami. Tutaj zamysł estetyczny sprowadza się do odnowienia elewacji kolejnego sklepu z alkoholem lub ustawienia na środku skrzyżowania kolorowych kubłów na śmieci. Co mi tam zatem taki wielkomiejski Wicha, wychowany przez architekta-estetę, będzie mówił, że designu nie kocha? Mimo silnej niechęci, tę książkę jednak przeczytałam, gdyż jej treść była tematem ostatniego spotkania naszego lokalnego Dyskusyjnego Klubu Książki. Muszę przyznać, że było warto, choć lektura lekka i zapewne zaraz z głowy wywietrzeje.

Komentarz

Leszek Herman, Sedinum. Wiadomość z podziemi

Znany szczeciński architekt wydał właśnie swoją pierwszą powieść, która już jest porównywana do twórczości Dana Browna. Po lekturze tych pasjonujących ośmiuset stron stwierdzam, że porównanie to jest jak najbardziej słuszne (w kilku miejscach autor światowych bestsellerów jest wprost przywoływany) i nie ma w tym absolutnie niczego złego. Osobiście bardzo cenię powieści Browna, który zapewnia nam od lat godziwą rozrywkę, a jednocześnie daje nam bezcenne lekcje na temat historii i sztuki najpiękniejszych europejskich miast. Teraz Herman robi to samo dla Szczecina i mogę się założyć, że już niedługo w tym mieście wszyscy będą znać Sedinum na wyrywki, w szkołach i na uczelniach będą specjalne bloki tematyczne na temat poszczególnych wątków powieści, a grubiutki tom ze specyficzną okładką stanie się najbardziej znaną zachodniopomorską pamiątką, bez której wycieczka po regionie nie będzie się liczyć. I pomyśleć, że do niedawna mogliśmy tylko zazdrościć Wrocławiowi promocji jaką zapewniał mu Marek Krajewski.

11 komentarzy