Wczoraj na blogu było o tym, jak źle opowiedzieć o narodzinach zła, a dziś będzie klasyka jak to zrobić dobrze (oczywiście mam na myśli takie opowiadanie historii, żeby wami wstrząsnęła, na wiele tygodni dała do myślenia i nigdy nie pozwoliła o sobie zapomnieć). Dzieciństwo wodza zawiodło w tym względzie i trudno. Żyjemy jednak w takich czasach, gdy ciągle trzeba zadawać sobie i innym trudne pytania (obecnie szczególnie o fanatyzm i mechanizmy wpływania na społeczeństwo). W takich sytuacjach zawsze najlepiej odnieść się do starych mistrzów. Andrzej Szczypiorski napisał Mszę za miasto Arras czterdzieści pięć lat temu, jako reakcję na Marzec ’68, ale jego przesłanie nadal pozostaje bardzo aktualne, dlatego powinniśmy wszyscy naprawdę się cieszyć, że Muza wznowiła tę wspaniałą książkę. W obliczu ostatnich doniesień medialnych (szczególnie dotyczących ekshumacji) nie ma chyba wątpliwości, że omawiając ten tekst, myślimy nie o zwykłej mszy, lecz o mszy żałobnej.
Skomentuj