Pomiń zawartość →

Tag: Andrew Dice Clay

Vinyl

Retro klimaty mają się świetnie w telewizji. Po rewelacyjnych Mad Men czy Zakazanym imperium, dostajemy w tym sezonie Vinyl, opowieść o muzycznej rewolucji w latach 70. Podejrzewam, że fani muzyki z tamtych czasów są wręcz zachwyceni tematyką, a zwłaszcza szczegółowością przedstawianych faktów, ale mnie osobiście Vinyl męczy koszmarnie. Nie bardzo rozumiem dlaczego ta produkcja udaje fabułę, skoro kilkuczęściowy dokument (czym w rzeczywistości to jest) miliony ludzi oglądałyby równie chętnie. Niby jest klimat, na każdym ujęciu widać wielką kasę wpakowaną w odtworzenie realiów tamtych czasów, a jednak na każdym kroku czuć, że czegoś brakuje, a jednocześnie przesyt jest tu przeogromny. I nie ma dla mnie znaczenia, że to dzieło Jaggera, Scorsese czy Wintera, po prostu źle się to ogląda. Nie chodzi też o obcą mi tematykę, bo przecież wciągnęłam się na poważnie w wiele produkcji na zupełnie abstrakcyjne dla mnie tematy (choćby Manhattan). Chodzi o formę.

Komentarz

Blue Jasmine

No i rozdali Oscary. Może i nie podoba mi się, że Mathew McConaughay dostał nagrodę za pierwszoplanową rolę męską, ale pocieszam się myślą, że byłoby jeszcze gorzej, gdyby na jego miejscu lub obok niego na podium znalazł się Bradley Cooper. Za to do laureatki Oscara za pierwszoplanową rolę kobiecą, czyli do Cate Blanchett nic nie mam. Wprost przeciwnie, lubię ją bardzo, podobnie jak reszta świata. To, że wcześniej nie opisałam Blue Jasmine, filmu w którym gra oscarową rolę, nie wynika wcale z mojej antypatii do aktorki czy ignorancji. Po prostu filmy Woody’ego Allena wydają mi się zawsze dziwne, nieśmieszne, sztywne, przegadane i zrobione jakby na siłę. Wiem, że akurat tym reżyserem wypada się zachwycać, a skoro nie mogę się zachwycać, to po prostu milczę (choć w głębi serca, którego ponoć nie mam, wiem, że wielu widzom również nie podoba się jego styl). No, ale jak już jest Oscar dla pięknej Cate, to co sobie będę żałować.

Komentarz