Jako była polonistka (hi, hi!) czuję się czasem zobligowana do poważniejszej lektury. Nie chciałabym także, żebyście sobie pomyśleli iż spędzam całe dnie na oglądaniu amerykańskich seriali. Dlatego też czasem sięgam po coś bardziej treściwego, co mój mózg traktuje jak dobry posiłek po lekkostrawnej papce. Myślałam, że W głowie Brunona Schulza będzie właśnie taką sycącą strawą, ale niestety się pomyliłam. To zaledwie przystawka.
Skomentuj