Nowa komedia sensacyjna Patricka Hughesa to bardzo sprawnie nakręcona parodia filmów, które wszyscy tak kochaliśmy w latach 90-tych, czyli sensacyjniaków typu Gliniarz z Beverly Hills czy Zabójcza broń. Ta produkcja nie ma innych ambicji poza rozerwaniem i rozbawieniem widza, i chociaż nie jest to najlepszy film roku, czy nawet wakacji, to jej się doskonale udaje. Widownia, w tym jeden duży pan siedzący obok mnie w szczególności, wprost ryczała ze śmiechu, a to w końcu najlepszy znak, że się udało. Oprócz rubasznego humoru nie przekraczającego nadto granic dobrego smaku, dostajemy widowiskowe kaskaderskie popisy i mnóstwo scen pościgów, co razem z wybuchowymi dialogami głównych bohaterów, między którymi jest wspaniała chemia, robi z Bodyguarda Zawodowca komediowy hit. Nic dziwnego, że to właśnie ta produkcja króluje w rankingach najpopularniejszych filmów ostatnich miesięcy.
KomentarzTag: Patrick Hughes
Obejrzenie tego filmu (podobnie jak pozostałych z serii) wymaga sporej dawki samozaparcia i niemałych ilości piwa, ale zapewniam, że warto. Dla pokolenia moich rówieśników, ale także dla naszych rodziców, jest ten film niczym wehikuł czasu, przenoszący nas do lat osiemdziesiątych. Sylwester Stalone nie tylko wygląda tak samo (za sprawą naciągania twarzy i włosów przeszczepiania), ale także gra tak samo, a nawet opowiada podobne jak za początków kariery czerstwe żarty. Choć czasem od tego wszystkiego zęby bolą, to jednak niczego innego przecież nie oczekuję. Oglądanie Niezniszczalnych jest jak spotkanie z lekko głupawym kuzynem, który działa nam na nerwy, ale go kochamy, bo razem dorastaliśmy.
Skomentuj