Gdy człowiek myśli, że widział już wszystkie wampiryczne kurioza na ekranie, dostaje takie oto dziwo i już nic nie jest takie jak przedtem. Tym razem nie wystarczył miks krwiopijców z zombiakami, doszły jeszcze elementy science fiction reprezentowane przez dość paskudne robale. Normalnie oglądam i nie wierzę, że ktoś wpadł na taki pomysł. Dałoby się to to jeszcze obronić, gdyby było podane w mniej poważnej konwencji, na przykład tak jak w Czystej krwi (gdzie w końcu wirusów i dziwnych miksów nie brakuje), ale w The Strain oni tak na serio.
2 komentarze