Miałem dużo frajdy dopasowując znane do tej pory tylko ze ścieżki dźwiękowej frazy „Flash Gordon approaching!” czy „What do you mean Flash Gordon approaching?” do obrazów. Nabrały wtedy głębszego sensu. (Zawsze zastanawiał mnie też wschodni akcent kosmitów.) Po ponad 30 latach od premiery tego przedziwnego dzieła zdecydowałem się na ryzykowny krok obejrzenia go i nie żałuję. Choć trzeba przyznać, że jest to produkcja dla koneserów science-fiction i fantasy (gatunki się tu zacierają). Zwłaszcza, że czas nie działa na korzyść kostiumów, scenografii i scenariusza. Dzieje się tu wiele niedorzecznych historii: są kosmici na jastrzębiach, lasery, zły władca, który dla zabawy chce zniszczyć Ziemię, no i oczywiście superbohater w postaci Flasha Gordona oraz wątek miłosny połączony z dramatem, który bardzo ładnie obrazuje cytat z filmu: „Flash, Flash, I love you, but we only have fourteen hours to save the Earth!”.
Skomentuj