Na wstępie zapewniam wszystkich, że po obejrzeniu tego filmu już do końca życia będzie wam niedobrze za każdym razem gdy usłyszycie, że ,,obraz wart jest tysiąca słów”. Ta fraza przewija się w absolutnie każdej scenie tej komedii romantycznej o absurdalnie przetłumaczonym na polski tytule, co mnie osobiście doprowadziło na próg odporności na żenadę (a wiecie już, że jest on znacznie dalej niż u normalnych, mniej cierpliwych widzów). Po raz kolejny utknęłam na bardzo słabym seansie i po raz kolejny przed wyjściem powstrzymała mnie tylko suma zostawiona w kasie za bilet.
Skomentuj