Nie jest to może jakieś wielkie odkrywanie Ameryki, ale z pewnością lektura ciekawa i pouczająca. Wskazując na niematerialne przyczyny tego, że biedni pozostają biedni, a awans społeczny jest dla nich praktycznie niemożliwy, autor w interesujący (bo bardzo osobisty sposób) diagnozuje klasę robotniczą nie tylko w swoim kraju, ale i w wielu innych krajach reprezentujących kulturę Zachodu. Jestem pewna, że w tej rodzinnej opowieści o niemal niemożliwym do spełnienia amerykańskim śnie, wielu polskich czytelników odnajduje samych siebie, swoje rodziny i sąsiadów, i choć wiemy, że raczej nic się w kwestii ubóstwa i patologii najbiedniejszych nie zmieni, co więcej wiemy też dlaczego, chętnie po raz kolejny o tym poczytamy.
5 komentarzy