Pomiń zawartość →

Tag: Aidan Turner

Agatha Christie, I nie było już nikogo

Są dwa aspekty tego, że przed obejrzeniem znakomitego miniserialu BBC z ostatniego roku nie znałam literackiego oryginału. Z jednej strony to oczywiście nie świadczy o mnie najlepiej, że pomimo filologicznego wykształcenia nie przeczytałam jednej z najważniejszych fabuł dwudziestego wieku, a także nie obejrzałam jej niezliczonych filmowych adaptacji, które z pewnością wiele by wniosły do mojej erudycji i pozwoliły już lata temu inaczej spojrzeć na współczesne kryminały (będące w sporej części wykorzystaniem schematu zaproponowanego przez Christie). Z drugiej jednak strony, nie miałabym aż tak dobrej zabawy i wielkiej niespodzianki na koniec (choć jako widzka Gry o Tron powinnam od początku wiedzieć, kto zabił). Trzeba też przyznać, że mogłam, jak na pierwszy raz, znacznie gorzej trafić, gdyż nowa adaptacja jest po prostu rewelacyjna. Jeśli jeszcze nie widzieliście, obejrzyjcie jak najszybciej. Po seansie już nie będzie wyjścia i trzeba będzie przeczytać literacki pierwowzór.

Skomentuj

Poldark

Zaczęło się od sagi autorstwa Winstona Grahama, której pierwsza część (z dwunastu) ukazała się w 1945 roku i okazała się hitem. Twórczość Grahama dobrze wpisała się w modę na sagi rodzinne. Czytelnicy lubili drzewiej poznawać świat oczami pięknych i bogatych, których kolejne pokolenia próbowały odnaleźć się w zmieniających się realiach następujących po sobie epok. Najbardziej znanym (i moim ulubionym) wykwitem tamtej mody jest Saga rodu Forsyte’ów, ale Poldarkowie podobno też są nieźli. W 1975 BBC rozpoczęła transmisję serialu nakręconego na podstawie tej sagi, który tak się spodobał, że do dzisiaj jest bardzo lubiany, zwłaszcza przez starsze telewidzki (zapewne za sprawą grającego główną rolę Robina Ellisa) i uzyskał status kultowej produkcji. No a młodsze pokolenia mogą od niedawna cieszyć się nową wersją serialu, w której zagrał Aidan Turner, wampir z serialu Being Human.

8 komentarzy

Hobbit: Pustkowie Smauga

W ciągu 2 godzin i 40 minut tego filmu nieskończoną ilość razy moje powieki opadały w sennym otępieniu, ale dzielnie walczyłam o to by dotrwać do końca drugiego Hobbita. Nie była to łatwa walka (to kino familijne, ale prawdę mówiąc nie wiem jak młodsi widzowie dają radę) ponieważ Peter Jackson bardzo się postarał o to by zamęczyć i skonfundować widzów dłużyznami i całymi wątkami, których na darmo szukać w wersji książkowej. Wciąż intensywnie myślę, co mogłoby uratować ten film bez jakiejkolwiek kompozycji czy logiki i doszłam do wniosku, że to zwyczajnie nie powinien być film tylko muzyczno-filmowe impresje jedynie zainspirowane Tolkienem. Gdyby coś takiego widniało na plakatach, nie czułabym się aż tak bardzo zawiedziona.

2 komentarze