Filmy o sporcie to najczęściej widowiskowe produkcje opowiadające o zwycięskich zmaganiach zdeterminowanej jednostki z licznymi przeciwnościami. Lubimy takie historie, zwłaszcza jeśli ich bohaterowie pochodzą z nizin społecznych, a wszystko, co osiągnęli, mogą zawdzięczać samym sobie. Często w sportowych fabułach wprowadza się też wątek patriotyczny, bo w końcu finałowa walka, mecz czy olimpiada, staje się emanacją tego, co charakteryzuje kraje, z których pochodzą przeciwnicy. Z I, Tonya jest podobnie, a jednak zupełnie inaczej. Jest to co prawda opowieść o wdrapywaniu się na szczyt, ale tylko po to, by zaraz z niego spaść i to w widowiskowy sposób. Dużo wspomina się też o duchu prawdziwej Ameryki, ale w przewrotnie niepochlebnym kontekście. To film o sporcie niepodobny do innych, bo i bohaterka charakterem znacznie odstaje od szlachetnych, pokornych i pełnych motywacji postaci, które przyszło nam do tej pory oglądać w sportowych widowiskach. Aż strach pomyśleć, że to postać wzorowana na prawdziwej łyżwiarce.
Skomentuj