To jeden z tych filmów, po obejrzeniu których serdecznie żałujemy, że już nigdy nie odzyskamy straconych dwóch godzin. W tym czasie mogłam robić wszystko: spać, gapić się w ścianę, rozmawiać z psem, a każde z tych zajęć byłoby bardziej satysfakcjonujące niż obejrzenie 3 serc. Ten dramat jest dramatyczny zarówno dosłownie jak i w przenośni, dla artystów i dla widzów. Prawie tak samo żałuję aktorów, którzy zagrali w tej chaotycznej i nudnej opowieści o miłości, jak i samej siebie, że musiałam na to patrzeć. No, wyżaliłam się trochę, a teraz do rzeczy.
Skomentuj