Zwiedziona zapowiedzią lekkiej, uroczej, nastrojowej rozrywki, zasiadłam radośnie do Zacznijmy od nowa, a tu zgroza. Zaatakował mnie uśmiech Keiry Knightley! Na szczęście jej szczęka jest tu najbardziej nieestetycznym zjawiskiem, co nie znaczy, że pozostałe komponenty dzieła są w porządku, bo tak nie jest. Film jest po prostu nudny i nijaki. Nie pomogło zaangażowanie znanych i w sumie dobrych aktorów, a nawet angaż Adama Levina, archetypowego wręcz gwiazdora rocka. Produkcja nie ma charakteru i za tydzień (jak dobrze pójdzie) w ogóle nie będę pamiętać, że coś takiego obejrzałam.
Komentarz