Zachęcona pierwszymi odcinkami Rojsta i doborową obsadą Pułapki (Kulesza, Kulig, Pieczyński, Preis) zasiadłam ochoczo do oglądania, chociaż zwykle unikam polskich seriali (zwyczajnie przeszkadza mi to, że nie rozumiem, co aktorzy do siebie mówią, tak słabych mamy dźwiękowców). To nie był niestety dobry pomysł. Początek można było jeszcze, przy dużej dawce dobrej woli, uznać za obiecujący, ale kolejne dwa odcinki to już jakaś porażka. Choć bardzo bym chciała mieć większą odporność, więcej już chyba nie dam rady obejrzeć. Absurdalny scenariusz, drętwe dialogi i żenujące popisy młodych aktorów dosłownie odrzuciły mnie od ekranu.
6 komentarzySzczere Recenzje Posty
Mało rzeczy cieszy mnie w życiu aż tak, jak coroczna perspektywa jesiennych nowości książkowych, filmowych i serialowych. Odkąd się zorientowałam, że zazwyczaj już w październiku rozpoczyna się wielki oskarowy wyścig po nagrody, z niecierpliwością czekam na to, czym zaskoczą nas filmowcy. Nie inaczej jest z książkami, a w tym roku akurat z jedną pozycją na która cieszę się tak, że aż mi czasem przed samą sobą głupio (załamię się jak będzie to zła powieść, mówię wam). Jestem pewna, że nie tylko ja zacieram rączki z niecierpliwości, czekając na to co przyniosą najbliższe miesiące, zatem nie odwlekając, prezentuję swoje tegoroczne typy.
SkomentujBardzo rzadko oglądam filmy dedykowane nastoletnim odbiorcom z powodu ich drastycznie niskiego poziomu, ale czasem nawet ja robię wyjątek. Sierra Burgess jest przegrywem to coś w moim odczuciu wyjątkowego i to z wielu powodów. Może nie jest to jakieś wiekopomne dzieło filmowe, ale zdecydowanie pozycja wartościowa, a co najważniejsze, zarówno wzruszająca, jak i poprawiająca humor. W dodatku to współczesna wersja klasyki, opowieści o Cyrano de Bergeracu, czyli zakochanym brzydalu pomagającym w uwiedzeniu kobiety swemu przystojnemu koledze, a z tą opowieścią identyfikują się ludzie już od wieków. Dzięki pannie Burgess kolejne pokolenie ma szansę odkryć historię o tym, że najważniejsze jest to, co człowiek ma w środku. Nic to, że z prawdziwym życiem ma ten film niewiele wspólnego, skoro przynajmniej na chwilę znajdą w nim pocieszenie brzydule i brzydale (oraz każdy kto się za takiego/taką uważa). Zatem szykujcie ciepły kocyk, michę popcornu i paczkę chusteczek, bo czeka was najprzyjemniejszy netflixowy seans tej jesieni.
KomentarzPo pierwszym odcinku można było sądzić, że czeka nas prawdziwa rewolucja w produkcji polskich seriali. Aktorstwo najwyższej próby, znakomita muzyka, oryginalny klimat lat osiemdziesiątych i wciągająca intryga kryminalna. Czego tu nie lubić? Niestety, nawet gruba kasa wydana na promocję (w tym na teledysk Brodki) nie pomoże, gdy fabuła zaczyna się rozpadać z odcinka na odcinek. Piątkowy finał był dla mnie bardzo rozczarowujący i przyznam, że raczej nie będę wyglądać z niecierpliwością drugiego sezonu.
KomentarzSkończyłam właśnie czytać ósmy tom sagi Obca i na tym kończę swoją przygodę z twórczością pani Gabaldon. Pomyślałam, że o tym napiszę, bo właśnie ukazał się trailer czwartego sezonu serialu Outlander, którego premiera planowana jest na czwartego listopada. Wielu fanów, w tym ja, cieszy się bardzo na powrót ulubionych aktorów, szczególnie, że możemy już podejrzeć ich w postarzających charakteryzacjach i w nowych plenerach. Ten sezon jest przełomowy, bo akcja ze Szkocji, Francji, mórz i oceanów, przenosi się do Ameryki. W trailerze widzimy początki tego, co będzie niedługo Fraser’s Ridge, ale też zapowiedź podróży Brianny i Rogera, Stevena Bonneta, a nawet Mohawków. Oj, będzie się działo! Patrząc na to, aż człowiek zapomina, jaką męczarnią jest czytanie kolejnych tomów sagi. Dosłownie im dalej w las, tym gorzej dla nas. Dlatego też nie mam zamiaru dłużej się męczyć i zaprzestaję czytania. Nie tracę raczej za wiele bo widzę, że autorka zaczęła się skupiać na mniej ciekawych postaciach drugoplanowych. Czego jak czego, ale więcej lorda Johna Greya mi nie potrzeba.
KomentarzZacznę przekornie, bo od wyznania, że nie jestem wielką fanką książek kucharskich. W obszernych zbiorach przepisów nigdy nie podobały mi się rygorystyczne listy składników oraz konieczność odmierzania mąki, cukru czy oleju w gramach i mililitrach. Te wszystkie ceregiele to nie dla mnie. Zresztą całe życie towarzyszyło mi poczucie, że spożywczo i tak sobie poradzę, jako córka i wnuczka tradycyjnych polskich gospodyń, od wczesnego dzieciństwa przyuczana (a czasem przymuszana) do poznawania tajników kuchni polskiej i robienia wszystkiego od podstaw. Nawet przejście na weganizm nie zmieniło mojego przekonania, a nawet je umocniło, gdyż jeśli ktoś całe życie lepił pierogi, kroił wymyślne sałatki i warzył wieloskładnikowe zupy, to z pewnością poradzi sobie i z szukaniem dla każdej potrawy wegańskich zamienników (ależ byłam z siebie dumna gdy samodzielnie wpadłam na to jak zrobić wegańską zasmażkę czy beznabiałowe pierogi ruskie). W te wakacje jednak przekonałam się do książek kucharskich, właśnie za sprawą Vegano Italiano. Dla mnie to prawdziwy przełom.
SkomentujOto kolejna perełka wygrzebana na Netfliksie. Film niebanalny, zaskakujący, ekscentryczny, będący ciekawą mieszanką Fargo i inspiracji Tarantino. Choć bez rozmachu i fajerwerków, urzekł mnie siłą przekazu. Zasiada człowiek do czegoś takiego, po czym nie spodziewa się zbyt wiele, patrzy na historię o z pozoru przeciętnej kobiecie, z którą większość może się utożsamić, a tu nagle robi się dziwnie, śmiesznie i coraz straszniej. Absurdy życia i zadziwiające zbiegi okoliczności, które przecież naprawdę mogą się komuś przydarzyć.
SkomentujWarto było czekać rok na kolejną odsłonę. Wracamy nad Jezioro Ozark, gdzie zastajemy naszych bohaterów dokładnie tam, gdzie ich zostawiliśmy. W drugim sezonie jest jeszcze więcej emocji, naprawdę wiele się dzieje, a co najciekawsze, to panie przejmują kontrolę nad sytuacją, o ile w ogóle ktoś tu panuje nad tym straszliwym chaosem. Gdybym się nie powstrzymywała, spokojnie mogłabym obejrzeć całość w dwa dni, ale że mam jeszcze resztki samokontroli, rozrywki starczyło na dokładnie tydzień. Teraz został widz samotny z pytanie, jak dalej żyć przez kolejny rok do premiery trzeciego sezonu :)
2 komentarzeUważam się za fankę twórczości Stephena Kinga, ale pomimo iż z zacięciem od kilku lat czytam jego powieści, wciąż czuję, że jestem dopiero na początku drogi, tak jest ona obszerna. Nawet ja jednak doceniam i wyczuwam już ten specyficzny klimat towarzyszący grozie małych miasteczek i pozornie zwykłym żywotom skromnych Amerykanów z prowincji, których nawiedzają siły nadprzyrodzone. Na pierwsze wielkie fale ekranowego zainteresowania twórczością amerykańskiego pisarza się nie załapałam, bo gdy Misery czy Lśnienie wjeżdżały do kin, nie bardzo jeszcze nadawałam się na widza, ale za to teraz nadrabiam, z upodobaniem porównując starsze ekranizacje z nowymi (tylko Cujo, którego właśnie słucham, nie mogę obejrzeć, bo się boję). Dlatego też cieszy mnie bardzo, że możemy teraz oglądać aż dwa seriale oparte na twórczości Kinga i to oba naprawdę bardzo dobre, choć zupełnie różne.
3 komentarzeWczoraj mogliśmy obejrzeć finałowy odcinek serialu, po którym dyskusje na forach nie cichną. Kto zabił? Skąd to wiadomo? Jak to było w książce? Czy serial lepszy od książki? Oczywiście nie odpowiem w tej notce na te pytania, no poza ostatnim, bo to wszak kluczowa sprawa. Od razu może też przyznam, że jestem po stronie znudzonych, rozczarowanych i sfrustrowanych produkcją i uważam, że znakomita proza Gillian Flynn zasługuje na lepszą adaptację niż ten serial, a już na pewno na lepszą obsadę.
6 komentarzy









