Powieść Mieko Kawakami, choć wydaje się niepozorna, traktuje o wielu poważnych sprawach, ale dla mnie jest to przede wszystki rzecz o samotności. Nie wiem jak inni czytelnicy (bo nigdy z żadnym o tym nie rozmawiałam), ale ja uwielbiam czytać o tym, co różni fikcyjni bohaterowie robią w najgłębszych odmętach swojej samotności. Są to arcyciekawe akcje, typu czytanie książek w łóżku cały dzień, jedzenie na stojąco prosto z lodówki lub obsesyjne sprzątanie. Takie niby nudne, szare sprawy, emerycko-blokowe i swojskie, ale ich mistrzami są dla mnie właśnie japońscy pisarze. To, co robiła w samotności bohaterka „1Q84” Murakamiego, czy tytułowa „Dziewczyna z konbini”, na zawsze pozostanie w mojej głowie. A fascynujące w ich samotniczym bycie jest najbardziej to, że to nie jest smutne czy depresyjne. Wprost przeciwnie, takie spokojne, introwertyczne, monotonne życie ma w książkach swoją wartość. Czytając nową powieść Mieko Kawakami możemy pozsatanawiać się, czy warto porzucić taki styl życia dla bardzej akceptowalnych społęcznie wyborów.
Królowa introwertyków
Fuyuko Irie, pomimo mieszkania w Tokio, prowadzi ekstremalnie samotnicze życie. Wychodzi do pracy, gdzie przez cały dzień siedzi przy biurku i poprawia teksty dla wydawnictwa, a potem wraca do domu i po prostu czeka do następnego dnia, by to powtórzyć. W firmie nie rozmawia z nikim, bo koleżanki, tak jak ona, kobiety po trzydziestce, dokuczają jej w sposób skandaliczny, więc dziewczyna woli się trzymać z daleka. Jest napiętnowana jako dziwaczka, ponieważ nie ma męża i dzieci, co usprawiedliwiałoby w oczach współpracowniczek jej istnienie.
Sprawy przybierją jeszcze bardziej ekstremalnie samotniczy obrót, gdy Fuyuko rezygnuje z pracy i staje się pracującą z domu korektorką freelancerką. Jedyną osobą, z jaką ma kontakt, jest zlecająca jej pracę Hijiri. Kontakt ten jest jednak bardz sporadyczny i ogranicza się raczej do rozmów telefonicznych na temat kolejnych książek do poprawienia. Poza tym, życie Fuyuko to praca, czas po pracy wypełniony zupełnie niczym i sen. Oczywieście jest też kupowanie jedzenia i spacery w celu odesłania manuskryptów, ale te czynności czasowo ograniczają się do niezbednego minimum.
Z czasem dowiadujemy się dlaczego inteligentna trzydziestoczteroletnia kobieta nie jest zainteresowana światem zewnętrzynym. Jak w wielu takich przypadkach, kryje się za tym dramamtyczne wydarzenie z dzieciństwa. No i nie jest też tak, że nasza bohateka nie próbuje się przełamać. Tyle, że jest tak introwertyczna, że nawet do zwykłej rozmowy z kimś obcym musi się porządnie znieczulić alkoholem, a i tak nie ma gwarancji, że to się uda. Pomimo tego wszystkiego, wbrew wszelkiemu podobieństwu, Fuyuko spotyka mężczyznę i się zakochuje, ale jest to bardzo nietypowa historia miłosna…
Wybór
„Wszyscy zakochani nocą”, to powieść, która, oprócz tego, że fascynująco pokazuje samotność w wielkim mieście, to z chirurgiczną precyzją naświetla też okrucieństwo opresyjnego społeczeństwa, w którym istnieje tylko jeden słuszny wybór życiowy, jeden uznany model kobiecości, jedna właściwa droga. Fuyuko przegląda się w tych alternatywnych wariantach, jakby mierzyła nowe ubranie, zupełnie nie w swoim stylu (co zresztą potem robi). Jej lustrzanym odbiciem w negatywie jest Hijiri, będąca w tym samym wieku i także singielka. Jednak ona potrafi nosić swoją samotność w bardziej szykowny sposób. Dziewczyna jest przebojowa i energiczna, do tego wygadana i walcząca o swoje. Wie jak się ubrać i jak umalować, a także jak zapewnić sobie męskie towarzystwo, tylko wtedy, kiedy ona tego potrzebuje. Do takiej singielki inni mają przynajmniej respekt, choć ona doskonale wie, że po kryjomu nią gardzą.
Są też kokoszki z firmy, które zaszczuły Fuyuko, reprezentujące najbardziej oczywisty wybór.
„Z miną niczego nierozumiejącej idiotki potrafią chodzić na palcach wokół mężczyzn tylko po to, żeby nie urazić ich ego, nie podważyć ich poczucia wyższości. Jednocześnie czuwają nad tym, żeby niczego nie stracić. Zachowują się tak, jakby nie miały żadnych większych ambicji. Ale kiedy w firmie pojawi się młoda dziewczyna, która może zagrozić ich pozycji, czyli taka podobna do nich, będą ją niszczyć od pierwszego dnia pracy”.
Tak je wszystie podsumowała Hijiri.
W pewnym momencie powieści Fuyuko spotyka nawet koleżankę ze szkoły, która jest jej kolejnym wariantem, tym razem z dziećmi i mężem, ale bez pracy, czyli tradycyjną gospodynię domową. Nawet ona sama nie ma niczego dobrego do powiedzenia o swoim życiu. Zwierza się Fuyuko ze zdradza męża i swoich, żałuje rezygnacji z pracy i ogólnie uważa, że się marnuje.
Ale nie traćcie nadziei, Drodzy Czytelnicy, to się wszystki dobrze kończy, choć raczej w taki słodko gorzki sposób.
Na koniec dodam tylko, że żałuję, że nie jest to książka bardziej o książkach. Mimo tego, że bohaterka jest korektorką i całe dnie poprawia nowe teksty, niczego się o nich nie dowiadujemy, ponieważ ona ich nie rejestruje. Dla niej to praca, jak praca.
Komentarze