Pomiń zawartość →

Tag: XVIII wiek

Znowu o Obcej (Uwięziona w bursztynie i Podróżniczka Diany Gabaldon)

Doszła mnie wczoraj radosna wieść, że jeszcze w tym miesiącu będzie można zakupić wznowienie Obcej, które wyda Świat Książki, kończąc tym samym z niesamowitymi okazjami dla sprzedających poszczególne tomy sagi za stówkę na aukcjach internetowych. Teraz znowu każdy fan będzie mógł sobie pozwolić na zakup własnego egzemplarza (albo i wszystkich siedmiu tomów) nie rujnując się przy tym do cna. Czyż to nie wspaniale! Dawno nic mnie tak nie ucieszyło. Początkowo byłam do Obcej nastawiona dość sceptycznie, serial nie zachwycił mnie od razu, ale gdy zaczęłam czytać, zrozumiałam jak wielką radość może dać prawdziwym fanom twórczości Diany Gabaldon udana serialowa adaptacja jej powieści.

Skomentuj

Belle

Belle to film niemal idealnie skrojony pod mój gust i chyba nie tylko mój. Podejrzewam, że większości kobiet przypadłby on do gustu, niezależnie od ich wieku. Czy jest bowiem coś bardziej kobiecego w kinie niż dobry dramat kostiumowy, którego bohaterami są XVIII-wieczni arystokraci? A tu dodatkowo otrzymujemy nie tylko dość typową historię o swatach, ożenkach i mezaliansach, ale także ważną wypowiedź na tema pozycji kobiet i niewolników w dawnej Anglii. Wszystko jest tu może zbyt prosto podane, nie ma błyskotliwych dialogów jak u Jane Austen ani metafizycznej głębi dzieł sióstr Brontë, ale i tak wspaniale się film ogląda. Wszelkie niedociągnięcie wynagradza warstwa wizualna. Widać, że bardzo zadbano o to by film o egzotycznej piękności był dla nas estetyczną ucztą.

Komentarz

Szkarłatny płatek i biały (The Crimson Petal and White)

Szkarłatny płatek i biały to zjawisko bardzo ważne i ciągle obecne w moim życiu. Impulsem do tego wpisu, do którego długo nie mogłam się zebrać, jest lektura wielkiej (pod względem fizycznym) współczesnej powieści wiktoriańskiej Wszystko, co lśni Eleanor Catton. Problem mam z tą książką ogromny, bo to niby nagrody ważne zgarnia i jest wychwalana w czasopismach literackich, zatem to, że jest zupełnie nieciekawa i jak dla mnie ledwo średnia staje się dowodem na to, że jednak literackiego gustu jestem zupełnie pozbawiona. Jeśli jednak męczycie się nad Wszystko, co lśni tak jak ja, czytacie w pośpiechu by mieć szybko z głowy lub też zmuszacie się do lektury, ponieważ szkoda wam wydanych na to tomisko pieniędzy, to zachęcam do zwrócenia się ku bardziej przyjaznej literatury wiktoriańskiej (gdy już z tym skończycie, na pociechę). Szkarłatny płatek i biały przywróci wam wiarę w literaturę, która jest nie tylko wartościowa, ale także interesująca i zwyczajnie piękna.

3 komentarze

Outlander

Wśród widzów same zachwyty, co zawsze wzbudza moje podejrzenia. Obejrzałam pierwsze odcinki bez większego przekonania, dalej było trochę lepiej, a teraz już prawie się wciągnęłam, już mnie prawie historia zaczęła obchodzić. Wszystko się wyjaśniło po małych poszukiwaniach, kiedy okazało się, że kręcony właśnie serial jest ekranizacją bardzo poczytnej sagi romansowej niejakiej Diany Gabaldon. Jak zwykle w przypadku łatwo wchodzących w jeden wieczór powieścideł, znalazły się całe zastępy zachwyconych czytelniczek, a teraz również i widzek (też pewno poczytam jak mnie stać będzie na kupno, na razie nieliczne egzemplarze chodzą po stówkę na allegro). Outlander to na szczęście starannie kręcona produkcja historyczna, w którą widać, że wpompowano sporo pieniędzy, dlatego też podejrzewam, że serial jest znacznie lepszy niż powieść pod tytułem Obca, pierwsza część mającej być niedługo wydanej w całości sagi.

11 komentarzy

Moje literackie wakacje w XIX-wiecznej Anglii

Wszystko zaczęło się od zobaczonego przez przypadek newsa, że podobno brytyjska telewizja kręci już filmową wersję Jonathana Strange’a i pana Norrella. Od razu w mózgu zaświeciły mi się lampki z radości, bo to moja ulubiona lektura z czasów studenckich. Zaraz też postanowiłam odświeżyć znajomość z powieścią fantasy Sussany Clarke, a że dzieło ma aż trzy grube tomy, zajęło mi to prawie całe wakacje. Jak każdy mól książkowy zapewne wie, literackie świry i obsesje nadciągają falami, dlatego też od pewnych klimatów nie można się tak łatwo uwolnić. Po Strange’u przyszła kolej na kolejną powieść, na podstawie której ma powstać podobno świetny serial z topowymi aktorkami. Chodzi o Mroczny sekret Libby Brey, którego akcja również toczy się w XIX-tym wieku i ma niewiele wspólnego z klasycznym realizmem, jednak okazało się, że trafiłam na tandetne romansidło dla nastolatek. Po tej lekturze przyszedł wreszcie czas na coś bardziej rzeczywistego i ,,normalnego”. Powrót do rzeczywistości zafundowała mi biografia najbardziej znanej brytyjskiej pisarki pt. Jane Austen i jej racjonalne romanse autorstwa Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej. Zabierałam się do tej książki od wiosny i wreszcie poczułam prawdziwą potrzebę poznania tajników życia uroczej Jane.

Komentarz

Niesamowita podróż (Mary Bryant)

Znowu upał, znowu żar za oknem, więc znów napiszę o Australii. Tym razem polecam brytyjski miniserial z 2005 roku pt. Mary Bryant. Jest to historia rozpoczynająca się w 1788 roku, a jej największą zaleta jest to, że opowiedziano ją w konwencji XVIII-wiecznego romansu przygodowego. Mamy zatem nagromadzenie nieprawdopodobnych przypadków, wiele podróży i szybkie zmiany scenografii, a także wielką namiętność i zemstę w rolach głównych. Jakby tego było mało, dodam, że w tytułową postać wciela się wspaniała Romola Garai, jedna z najzdolniejszych brytyjskich aktorek.

Komentarz

Crossbones

Wydawać by się mogło, że serial o piratach to idealna rozrywka na letnie upały. Perfekcyjnie opaleni, muskularni panowie i pomysłowo, acz skąpo, odziane panie hasający po barwnej egzotycznej wyspie, a do tego naukowa zagadka, intryga polityczna i szpiedzy. Naprawdę mogło wyjść naprawdę dobrze, ale niestety otrzymaliśmy kolejnego pirackiego serialowego bubla. Tej kolorowej masakry pod palącym słońcem nie jest w stanie uratować nawet udział samego wielkiego Johna Malkovicha. Oczywiście produkcji nie pomagają nawiązania do Black Sails, których zwyczajnie jest zbyt wiele, by mówić o przypadku. Coś czuję, że Crossbones to jeden z naprawdę niewielu seriali, które sobie odpuszczę już po kilku odcinkach.

Skomentuj

Turn

Mam wiele radości z oglądania serialu Turn. Jest to jakby nagroda pocieszenia dla osób spragnionych dobrego widowiska na temat historii Stanów Zjednoczonych, rozczarowanych głupotą serialu Salem. Nie obchodzi mnie nawet, że jest to w dużej mierze widowisko zdominowane przez mężczyzn, wojnę i politykę, w którym w dodatku (jak zwracają na to uwagę liczni internauci na forach filmowych) pełno jest detali niezgodnych z prawdą historyczną. Turn jest reklamowany jako serial o pierwszych amerykańskich szpiegach i rzeczywiście tym właśnie jest: nowoczesnym widowiskiem, w którym nie brakuje trzymającej w napięciu akcji w stylu Jamesa Bonda, ubranym w historyczny kostium.

Skomentuj

Salem

Oj mieliśmy wielkie nadzieje i oczekiwania! Spodziewał się człowiek intrygującego widowiska z mroczną historią czarownic w roli głównej. Tymczasem otrzymaliśmy dość tanie, płaskie i banalne widowisko z całą galerią irytujących postaci, czyli kolejny serial przy którym trzeba się od początku pocieszać, że może jeszcze się rozkręci, ,,dajmy mu jeszcze szansę, może od następnego odcinka…” i tak dopóki go nie zdejmą z anteny. W moim mniemaniu Salem może spodobać się tylko widzom bez wielkich oczekiwań, którzy chcą sobie zafundować trochę kiczowatej rozrywki w pseudo historycznym klimacie. Na coś ambitniejszego raczej już się te czarownice i łowcy nie zdobędą. Już lepiej dalej oglądać Supernaturala; też jest banalnie, ale z dystansem i humorem.

6 komentarzy