Pomiń zawartość →

Tag: Vincent D’Onofrio

Daredevil – wrażenia po drugim sezonie (spoilery)

Pierwszy sezon wywołał u mnie wiele pozytywnych emocji. Z drugim nie jest już tak dobrze, ale to wciąż bardzo porządnie zrobiony serial, mocno trzymający się komiksowej konwencji, a jednocześnie nadający dobrze znanej opowieści nowego realizmu. Postaci są mniej nadprzyrodzone, złowieszcze czy demoniczne, a bardziej ludzkie, takie, z którymi (przy dużej dozie wyobraźni) można się nawet utożsamić. Niestety, to co było nowe, świeże i zachwycające w pierwszej odsłonie przygód Diabła Stróża z Hell’s Kitchen, w drugiej już nudzi i nuży. Nowe odcinki wymagają od widzów dużo wyrozumiałości dla niezdarnych romantycznych podchodów niewidomego herosa i ciągłego przymykania oczu na kompletny brak logiki w spiskach mrocznych sił, czających się na ludzkość w nowojorskim przedsionku piekła.

Skomentuj

Bunt zwierząt (Jurassic World i serial Zoo)

Jeszcze przed obejrzeniem tegorocznych wakacyjnych propozycji, byłam przekonana, że zwierzęta mają prawo mieć do nas wielki żal. Człowiek swoją szkodliwą działalnością, upodobaniami żywieniowymi i dziwnymi rozrywkami, nie tylko powoduje wymieranie wielu egzotycznych gatunków, ogromne cierpienia zwierząt hodowlanych, ale i zmianę klimatu, który niedługo nie będzie się nadawał ani dla nas, ani dla zwierząt (wielkie wytwórnie mięsa, czyli zagrody chowu przemysłowego, powodują emisję CO2 i ocieplanie się klimatu na większą skalę niż robią to spaliny samochodowe; to daje do myślenia). Mam wrażenie, że tegoroczne produkcje o zwierzętach, jednakowo wydumane i kiczowate, mówią jednak coś o naszej ludzkiej zbiorowej podświadomości, o kulturze popularnej, która wyciąga na światło dzienne nasz lęk przed tym, że ci, których skrzywdziliśmy najbardziej, powstaną w końcu przeciwko nam, siejąc ogromne (ale jakże sprawiedliwe) spustoszenie.

Skomentuj

Daredevil

Do niedawna filmy i seriale na podstawie komiksów zupełnie mnie nie obchodziły, a jedynym superbohaterem, o którym wiedziałam cokolwiek był Batman i to tylko dlatego, że mam do niego sentyment z dzieciństwa. Marvelowskie superprodukcje, w których bohaterowie są obdarzani coraz dziwniejszymi mocami, to dla mnie jakieś kuriozum i kicz totalny. Na szczęście nowy Daredevil to zupełnie inny poziom, istny powiew świeżości w świecie produkcji, w którym roi się od tępawych mięśniaków granych przez średnio zdolnych aktorów w dziwacznych charakteryzacjach, biegających w trykotach, strzelających laserem z oka, czy miotających różnymi obiektami.

7 komentarzy

Nocny pościg

Poszłam na ten film głównie dla Joela Kinnamana, który bardzo ciekawie się rozwija, no i trochę też dlatego, że już naprawdę nie było na co (w kinach posucha straszliwa). Zwiastun nie był przesadnie zachęcający. Zapowiadało się to to na skrzyżowanie Johna Wicka i Uprowadzonej i takie w większości było, ale i tak sądzę, że warto się wybrać, szczególnie jeśli tak jak ja lubicie od czasu dobre kino akcji. Nocny pościg jest o tyle lepszy od wspomnianych poprzedników, że nie tylko podnosi ciśnienie czy cieszy oczy widowiskowymi scenami walki i pościgu, ale też wzrusza, a nawet przywołuje skojarzenia z grecką tragedią. To naprawdę sprawnie nakręcony film, z bardzo przyzwoitymi kreacjami aktorskimi, który z pewnością wkrótce zyska status klasyka gatunku.

Skomentuj

Plan ucieczki (Escape Plan)

Przeczytałam dziś w porannych newsach o nominacjach do Złotych Malin i opanowało mnie totalne oburzenie. Z większością propozycji się co prawda zgadzam, ale nominowanie Sylvestra Stallone aż za trzy filmy, w tym za Escape Plan, to jakieś nieporozumienie. Aktor ten jest moim zdaniem zasłużony dla kinematografii jak mało kto. Jestem pewna, że każdy widz, który wychowywał się w latach osiemdziesiątych podziela mój niesłabnący sentyment do gwiazdy Rocky’ego, Rambo czy Cobry. Można panu Stallone zarzucać złe aktorstwo tylko w przypadkach, gdy stosujemy względem niego takie same kryteria oceny jak wobec innych artystów, ale to przecież nie ma sensu, ponieważ ma on swój własny niepodrabialny, oryginalny styl (nie tylko mówienia). Podobnie jak jego kolega z planu Niezniszczalnych i Escape Plan, czyli pan Arnold, w każdym filmie gra właściwie głównie siebie, ale widzowie przecież o tym wiedzą, a ich ciągłe zainteresowanie świadczy o tym, że tego właśnie oczekują od tych dwóch nieśmiertelnych ikon męskości.

4 komentarze