Pomiń zawartość →

Tag: USA

Figurantka

Stała mi się wielka krzywda, wyoglądałam całą Figurantkę i nie wiem naprawdę jak teraz będę żyć. Do następnego sezonu koniec z moją codzienną porcją radości i rubasznego humoru. Ale trudno, zawsze mogę wrócić do seriali, na które Veep była odtrutką, czyli do Political Animals, Madam Secretary, Boss czy House of Cards. W Veepie najbardziej chyba podobało mi się to, że każdy pan i pani polityk mogli się w nim przejrzeć jak w zwierciadle i to niekoniecznie krzywym. Możliwość spojrzenia do środka, jakby się patrzyło przez uchylone drzwi na to, co się dzieje w gabinetach najpotężniejszych ludzi tego świata. Coś wspaniałego, zwłaszcza gdy okazują się oni banda nieporadnych, nierozgarniętych, agresywnych, a czasem nawet głuptaśnych dzieci. Oj, coś mi się wydaje, że przy okazji ostatnich (i poprzednich, i jeszcze poprzednich) wyborów, nie tylko w USA, ale także w Polsce, fani serialu bawili się szczególnie dobrze.

Skomentuj

Quantico

Jesiennej masakry serialowej ciąg dalszy. Normalnie mam wrażenie, że spora część tegorocznych propozycji to napisane przez amatorów na kolanie scenariusze, do tego odgrywane przez najgorszych z możliwych aktorów, którzy albo odpadli z lepszych produkcji, albo dopiero zaczynają swoją przygodę i nikt wcześniej nie sprawdził jak bardzo drewniani są na przed kamerą. Quantico, obok Limitless czy Blindspot, jest tego idealnym przykładem. Przez ostatnie trzy tygodnie dzielnie zaciskałam zęby i oglądałam, ale już nawet ja nie ma siły na to patrzeć. Wszystko tu jest złe i mam nadzieję, że druga seria nie powstanie.

Skomentuj

Marsjanin

Gdy zobaczyłam w piątek, że można obejrzeć Marsjanina przedpremierowo, moja radość była ogromna. Ta fabuła wywołuje we mnie radość małego dziecka, ciągoty kujona, który lubi wyzwania nie tyle intelektualne, co stawiane wyobraźni. A wyobraźnia Andy’ego Weira nie ma granic. Może i powieść autorstwa tego maniaka nie ma wielkich walorów artystycznych, jednak działa na zupełnie inne regiony mózgu niż większość produkcji literackich i to jest jej wartość. To samo można powiedzieć o filmie. Sala kinowa, jak nigdy, zapchana do ostatniego miejsca, i chyba każdy z widzów by się ze mną zgodził, że choć Marsjanin nie zmienił radykalnie ich życia, to ten film jak mało który zasługiwał na to, żeby go zrobić i obejrzeć w 3D.

Komentarz

Sex&Drugs&Rock&Roll

Jak już wiele razy informowałam, nie jestem jakąś szczególną wielbicielką muzyki, a nawet gdybym była, to z pewnością mój wybór nie padłby na rocka. Mimo tego jestem w stanie docenić takie seriale jak ten, a podejrzewam, że prawdziwi słuchacze kultowych zespołów, do których się tu nawiązuje, są tą produkcją naprawdę zachwyceni. Jest tu wszystko czego można chcieć od lekkiego serialu komediowego z pazurem: klimat, ironiczny humor, ciekawi bohaterowie i cała masa zaskakujących sytuacji. Gdyby ktoś nakręcił podobnie zabawny serial o polskich gwiazdach estrady sprzed lat, może bym i nawet złamała swoją zasadę i obejrzała tę rodzimą produkcję. Wiele jest aktorów oraz prawdziwych rockmanów, którzy dla odmiany mogliby nas rozśmieszyć i to nie (jak zwykle) kolejnym njusem o reaktywacji swojego zespołu.

Skomentuj

Donna Tartt, Szczygieł

Nie czytałam poprzednich dzieł amerykańskiej autorki (a po lekturze Szczygła z pewnością już tego nie zrobię), ale i tak uległam magii promocji i z entuzjazmem zasiadłam do lektury powieści nagrodzonej Pulitzerem. Napiszę może tak: gdybym kupiła książkę w księgarni, zamiast wypożyczać z biblioteki, byłabym teraz naprawdę rozczarowana bardzo niefortunnym wydatkiem. A tak jestem tylko wściekła, że przeznaczyłam kilkadziesiąt godzin i mnóstwo energii na przeczytanie ośmiuset trzydziestu dziewięciu stron, z których nie wynika absolutnie nic poza tym, że Donna Tartt bardzo lubi Dickensa. A jaki pożytek z mojej czytelniczej męki? No przynajmniej możecie czuć się ostrzeżeni i nie popełnicie tak jak ja błędu rozpoczęcia lektury Szczygła. Aż mi szkoda drzew, które poszły na papier dla tej cegły.

Komentarz

Papierowe miasta

Najwięksi fani twórczości Johna Greena, zachwyceni sukcesem Gwiazd naszych wina, Papierowymi miastami raczej nie będą uradowani. Wciąż widać próby stworzenia sympatycznego, magicznego, ciepluchnego i świeżego klimatu młodości, niestety jednak z dużo gorszym skutkiem. Film jest nudny, twarze większości aktorów zapomina się zaraz po wyjściu z kina, a jedyną osobą, której ta produkcja może się przysłużyć jest Cara Delevingne, czyli modelka, która i tak cieszy się taką sławą, że pewno jej wzrostu nawet nie zauważy.

7 komentarzy

Joyce Carol Oates, Przeklęci

Przyznam się, że do niedawna byłam aż taką ignorantką, że sądziłam iż Joyce Carol Oates jest mężczyzną, w dodatku, sądząc jedynie po niezbyt gustownych okładkach jego książek leżących w księgarni, autorem niestrawnych romansideł czy też tanich kryminałów. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że nie dam rady w pojedynkę ogarnąć wszystkiego i choć czytam cały czas (zwracając uwagę na jakość tego czym karmię mózg) i tak ciągle mi coś umyka. No, ale na szczęście mamy takie programy jak Cappuccino z książką, które naświetlają nam sytuacją na rynku wydawniczym i podpowiadają po co warto sięgnąć. Jak już Anna Kałuża i Sylwia Chutnik coś polecają, to obowiązkowo trzeba po to sięgnąć. Oczywiście, w podjęciu decyzji o sięgnięciu po Przeklętych (a była to poważna decyzja, gdyż lektura jest czaso- i energochłonna) pomogła też intensywna promocja. Praktycznie wszędzie widziałam teksty, reklamujące tę powieść jako kolejne arcydzieło murowanej zdobywczyni Nagrody Nobla.

Komentarz

Marek Majewski, Koniak i daktyle

Wydane właśnie przez wydawnictwo Rozpisani.pl wznowienie wspomnień polskiego fotografa to, zwłaszcza dla młodszych czytelników, niepowtarzalna szansa na posmakowanie niezwykłej atmosfery lat 70-tych w USA. Marek Majewski wyjechał z polski jako młody absolwent ASP, który co prawda miał na koncie pewne sukcesy (pracował dla czasopisma Jazz), ale marzyła mu się nieograniczona wolność w amerykańskim stylu. Książka jest zapisem tego, co działo się w jego życiu w latach 1975-85, kiedy to z pomocą wujka udało mu się po długich staraniach przeprowadzić do Kalifornii.

2 komentarze

Chimamanda Ngozi Adichie, Amerykaana

Na powieść Adichie trafiłam przypadkiem dzięki sugestii niezawodnej pani bibliotekarki i prawdę mówiąc na początku nie wzbudziła mojego zachwytu. Opis z okładki zapowiadający historię dwojga młodych kochanków z Nigerii, rozdzielonych przez emigrację, nie szczególnie mnie zainteresował, podobnie zresztą jak porównywanie Adichie do Zadie Smith. Podeszłam do sprawy jednak z ambitnym samozaparciem i zabrałam się za lekturę. Po kilku stronach wiedziałam, że mam w rękach bardzo ważny tekst napisany przez osobę obdarzoną wielkim talentem narracyjnym. Każdy powinien mieć Amerykaanę na swojej półce, szczególnie jeśli jest kobietą lub emigrantem.

Skomentuj

Madam Secretary

Po niefortunnym zejściu z tego świata poprzedniego sekretarza stanu (tajemnicza sprawa będzie się ciągnąc przez całą serię) prezydent USA decyduje się na powierzenie tej funkcji swojej wieloletniej przyjaciółce Elizabeth McCord (Téa Leoni). Ta piękna i sympatyczna kobieta jest nie tylko wykładowcą nauk politycznych, ale ma także dwudziestoletni staż jako analityk CIA. Jej przenikliwy umysł i wdzięk osobisty mają odtąd pomagać ojcu najwspanialszego narodu na świecie w polityce zagranicznej. Co odcinek Elizabeth dokonuje cudów, zażegnując kolejne międzynarodowe konflikty.

Komentarz