Nie ma chyba gorszego uczucia dla kinomana, jak męczenie się w kinie na długim, śmiertelnie nudnym filmie. Niech sobie będzie dziwny, płytki, głupi i straszny, mogę nawet nie wiedzieć, czy to horror czy traktat polityczny, ale niech nie będzie nudno. Niestety, od czasu do czasu zdarzają się takie filmy jak Dzieciństwo wodza, po których ma się ochotę pójść do kasy i zażądać zwrotu pieniędzy za bilet. Oczywiście nie zrobiłabym tego, bo to w końcu moja wina, że dałam się nabrać na kontrowersyjny temat i intrygujący zwiastun dzieła. Że niby dowiem się czegoś o przyczynach zła? Że reżyser powie coś mądrego o dwudziestowiecznych totalitaryzmach? Wolne żarty.
4 komentarzeTag: Stacy Martin
Dla jednych to zapewne dziwaczny filmowy potworek i ,,chora akcja”, dla innych oryginalne i wręcz magiczne przeżycie. Ja jestem oczywiście z tymi drugimi, jak zawsze gdy chodzi o coś baśniowego, groteskowego, psychodelicznego, a jednocześnie niepokojąco prawdziwego. Ten film mnie totalnie olśnił, zarówno jeśli chodzi o warstwę wizualną, jak i samą fabułę. Od dzisiaj, gdy ktoś na moje ględzenie o siedemnastowiecznej literaturze, będzie odpowiadał, że to nudne, przestarzałe i nic nie wnoszące, będę delikwenta odsyłać do tej szalonej adaptacji zbioru baśni, który stworzył wieki temu Giambattista Basile, prekursor braci Grimm i Peraulta. Trzeba chyba być ślepym, głuchym i bez wyobraźni jak ogr, bohater jednej z opowieści, by nie widzieć jakie to piękne i ponadczasowe.
Skomentuj